Co warto zobaczyć na Malcie - relacja z podróży, cz. 2
Po opisie maltańskich miast zapraszam na relację ze zwiedzania nieco innych atrakcji. Tym razem skupiłam się zatokach, plażach, lagunach oraz innych miejscach i aktywnościach, których nie powinno się pominąć będąc na tej niewielkiej, ale jakże pięknej wyspie.
Część druga - atrakcje naturalne, plaże, zatoki i inne
St. Peter’s Pool
Niedaleko od rybackiej wsi Marsaxlokk znajduje się niewielka zatoczka otoczona wysokimi wzniesieniami, w jej głębi zaś utworzył się tzw. naturalny basen. Woda jest w tym miejscu krystalicznie czysta, o lazurowym i jasno zielonym kolorze. Gdy słońce pada na jej niezmąconą taflę aż trudno uwierzyć, że widziane dno nie jest na wyciągnięcie ręki. Płaskie skały utworzyły wokół kąpieliska wygodne stanowiska do plażowania, ale przede wszystkim turyści i miejscowi wykorzystują je do wykonywania skoków w przejrzystą głębię. Do wyboru jest wiele miejsc, od zupełnie niskich do kilkumetrowych urwisk, które cieszą się największą popularnością i bywają świadkami naprawdę spektakularnych salt i auerbachów. Warto spróbować tu również swoich sił skacząc z coraz to wyższych skał - można dzięki temu stopniowo przełamywać strach bez obaw, że porwiemy się na krok, który nas przerasta.
Na kąpielisku nie rezydują ratownicy wodni, ale przejrzystość wody, rozwaga wszystkich pływaków i umiejętności niektórych z nich dają podstawy do poczucia bezpieczeństwa. Nie musimy się też raczej obawiać o swoje mienie. Tu każda mniejsza i większa grupa zostawia cały dobytek na brzegu i cieszy się wspólnie z pobytu w wodzie. Tak zresztą było na każdej odwiedzonej przez nas plaży.
Do St. Peter’s Pool można się dostać drogą lądową (25 minut pieszo od przystanku autobusowego Delimara) i morską, wynajmując niewielką łódkę typu luzzu w miejscowości Marsaxlokk za jedyne 5 €. To niedługa wycieczka wzdłuż brzegu, ale warta swojej ceny, bo na jej trasie zobaczymy dawny fort (Fort Delimara), latarnię morską, jedną z aktywnych panwi solnych oraz wyschnięte wapienne klify, które wręcz poetycko kontrastują z błękitem pełnego życia morza. A wyposażeni w maskę i rurkę możemy stać się jego świadkami, bowiem wody St. Peter’s Pool stanowią idealną miejscówkę do snorkelingu. Jest on łatwą, aktywną formą obserwacji zwierząt żerujących przy skałach i na płytkich wodach. Dla tych, którzy nie podejmą się tej formy wypoczynku pozostaje poczekać, aż przy brzegu pojawią się pierwsze brązowe kraby. Są bardzo płochliwe i mają wyjątkowo dobry wzrok, więc należy się do nich skradać tak, aby od razu nie czmychnęły z powrotem do wody.
Ocena szwendacza: miejsce absolutnie godne polecenia dla dzieci i dorosłych, którzy lubią (i umieją) pływać, skakać do wody oraz podglądać życie morskie. Najlepiej przyjechać tu w pierwszej połowie dnia, bo wtedy kolor wody jest najpiękniejszy. W drugiej połowie dnia i pod wieczór widoki nie są już tak spektakularne, za to plażowiczów jest już tylko garstka. Nie polecam osobom, które cenią sobie plażing na wynajętym leżaku pod parasolem - tego tutaj nie znajdziecie.
Świątynie megalityczne Ħaġar Qim i Mnajdra oraz wyspa Filfla
Jednymi z ważniejszych miejsc dla kulturowego dziedzictwa Malty są jej świątynie megalityczne - nie tylko te na głównej wyspie, ale również na Gozo. Aby upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu najlepiej wybrać się do stanowisk archeologicznych Ħaġar Qim i Mnajdra, bo niedaleko nich znajduje się Blue Grotto, które wynagrodzi próbę docenienia architektonicznych osiągnięć człowieka prehistorycznego. Zwiedzanie rozpoczyna się od niewielkiej ekspozycji muzealnej, która ma być jednocześnie interaktywna i zabawna. Niestety zabawne jest jedynie to, że archeolodzy nie są pewni żadnej z kilkunastu tez dotyczących celu i założeń powstałych budowli. W muzeum nie zobaczymy też najsłynniejszych znalezisk tych wykopalisk - dwóch figurek (prawdopodobnie) kobiet o obfitych kształtach, ponieważ te wystawione są w Narodowym Muzeum Archeologii w Valletcie. Dwa kompleksy świątyń umieszczone są pod gigantycznymi namiotami i dzieli je kilkunastominutowy spacer w dół zbocza opadającego w kierunku morza.
Świątynie megalityczne datowane są na IV i III tys. p.n.e., stanowią więc jedne z najstarszych budowli na Ziemi. I choćby z tego powodu warto choć raz w życiu je zobaczyć. Ze ścieżki prowadzącej od Ħaġar Qim do Mnajdry rozpościera się krajobraz z widokiem na bezludną wysepkę Filfla, która do 1971 stanowiła ćwiczebny cel Royal Navy i Royal Air Force. Obecnie cały jej obszar jest chronionym prawem rezerwatem przyrody. Droga powrotna prowadzi tą samą trasą lub alternatywną, znacznie dłuższą ścieżką przyrodniczą, z której można w pełni podziwiać pejzaż tej niezamieszkałej części Malty.
Ocena szwendacza: polecam głównie pasjonatom oraz osobom, które nie miały wcześniej żadnych doświadczeń ze sztuką prehistoryczną na żywo. Nie każdemu będzie łatwo w upalny, bezwietrzny dzień docenić kunszt budowli z monolitów, a do tego cena biletu (10 €/ os. dorosłą) jest dość wysoka. Trudno jednak ocenić, jakie odczucia może wzbudzić zwiedzanie tego miejsca - chyba każdy powinien przekonać się sam, choćby po to, żeby stwierdzić, że to nie dla niego.
Blue Grotto i zatoka Wied iz-Zurrieq
Po zwiedzaniu megalitycznych świątyń warto ruszyć w kierunku Blue Grotto, która znacznie częściej niż prehistoryczne świątynie pojawia się na pocztówkach i magnesach na lodówkę. Z braku czasu nie udało nam się popłynąć do wnętrza tej naturalnie wydrążonej w wysokiej skale jaskini. Na szczęście istnieje dobrze oznaczony na mapach google punkt widokowy, który wart jest przyjazdu w to miejsce - widok jest bowiem iście rajski.
Po napatrzeniu się i obfotografowaniu Blue Grotto można podążyć drogą do zatoki, w której istnieje możliwość wyczarterowania miejsca na kilkuosobowej łódce do opłynięcia wybrzeża. Znajduje się tam również historyczna wieża obserwacyjna, przystanek autobusowy oraz kilka restauracji - niektóre z nich posiadają tarasy, można więc zjeść pyszny posiłek, w przystępnej cenie z absolutnie luksusowym widokiem. W zatoczce można też się oczywiście wykąpać. Nie ma tam zbyt dużo miejsca na plażowanie, a w wodzie co kilka metrów natrafia się na grube liny, które trzeba omijać. Ze skał po drugiej stronie można spróbować ponownie swoich sił w skokach, bo dno od tafli wody dzieli minimum 5 (jak nie więcej) metrów.
Ocena szwendacza: Blue Grotto zdecydowanie trzeba zobaczyć - jest dokładnie tak piękne, jak na zdjęciach. Warto też przeznaczyć trochę czasu na obiad w jednej z restauracji. Jakość potraw nie zawodzi, a rozpościerający się z tarasu pejzaż uprzyjemniłby spożywanie nawet znacznie mniej smacznych posiłków. Pływanie wpław w zatoce polecam jedynie tym, którzy nie wyobrażają sobie dnia wakacji bez zamoczenia się w wodzie.
Golden Bay i Għajn Tuffieħa Bay
Jeśli marzy się Wam piaszczysta plaża na Malcie i relaks pod parasolem, to z pewnością powinniście się udać na Golden Bay lub sąsiadującą z nią Għajn Tuffieħa Bay.
Tutaj brzeg łagodnie łączy się z morzem, tu wynajmiecie leżak, zakupicie w barze zimnego drinka, a nad Waszym bezpieczeństwem będą czuwać ratownicy. Młodzi, wysportowani i opaleni surferzy i surferki próbują swoich sił w wietrzne dni, a słońce pada wprost na plaże przez wiele godzin.
Najpiękniej jest tu jednak o zachodzie. Wtedy najlepiej wdrapać się na wzniesienie pomiędzy dwiema zatokami i zająć zawczasu miejsce przy wieży obserwacyjnej z XVII w.
Stąd w pełnej okazałości można obserwować jak pomarańczowe słońce topi się w morzu na odległym horyzoncie. Miejsce niezwykle romantyczne i oblegane zarówno przez grupki przyjaciół jak i zakochane pary. Najlepiej zorganizowani ustawiają na klifie składane krzesełka i stoliki, a z turystycznych lodówek serwują swojej drugiej połówce wykwintną kolację oraz schłodzonego szampana. My zjedliśmy podwójną porcję frytek z food trucka stojącego na najbliżej położonym parkingu - bardzo smaczne i mogliśmy sobie nałożyć tyle ketchupu ile chcieliśmy!
Ocena szwendacza: miejsce dobre dla rodzin z dziećmi i tych, którzy nie gustują w kamienistych plażach. Szczególnie jednak polecam młodym i pięknym. Choć relaksować się na plaży mogą absolutnie wszyscy, to nietrudno zauważyć, że tym wysportowanym Adonisom i Afrodytom wychodzi to lepiej.
Wyspy Comino i Cominotto - Blue Lagoon i Crystal Lagoon
W dzisiejszych czasach przestaliśmy już ufać temu, co widzimy na fotografiach. Każdy mniej lub bardziej profesjonalny fotograf oraz posiadacz instagrama stosuje retusz. Chyba dlatego właśnie po przypłynięciu na wyspę Comino i zobaczeniu na własne oczy Blue Lagoon szczęka po prostu spada na samo dno tej rajskiej zatoki. Woda ma obłędny, błękitno-szmaragdowy kolor i jest niezwykle przejrzysta. Choć turystów jest cała masa i trzeba się trochę nagimnastykować, żeby znaleźć wolny skrawek ziemi do rozłożenia swojego mini obozowiska, a na schodach prowadzących do zejścia do wody tworzą się kolejki, to absolutnie nikomu to nie przeszkadza. W takim miejscu każdy czuje się jakby wygrał w życie.
Wybierając się do Blue Lagoon lub znajdującej się nieopodal Crystal Lagoon warto wziąć ze sobą maskę i rurkę, bo to tam zobaczycie najwięcej najróżniejszych ryb, a nawet ich niewielkie ławice.
Większość turystów nie nocuje na Comino - przypływa jachtami lub wycieczkowymi katamaranami. Bardzo popularne są kilkugodzinne rejsy na statkach wyposażonych w zjeżdżalnie, a nawet przezroczystą podłogę. Opływają one wyspę dookoła, zatrzymując się zazwyczaj w obu lagunach na godzinę lub dwie. Ma to swoje zalety, bo nie trzeba martwić się o wolne miejsce na plaży i stać w kolejce do baru po drinka podawanego w ananasie. Można też zobaczyć znacznie więcej miejsc, a do tego każde z perspektywy morza. Istnieją jednak alternatywne środki transportu, które jedynie dowożą turystów do zatoki przy Blue Lagoon. Są to czerwone katamarany typu hop on hop off, dzięki czemu kupując bilet w tę i z powrotem możemy zdecydować na miejscu, czy chcemy wrócić wcześniejszym statkiem, czy wolimy poczekać na ostatni, zaznać nieco więcej spokoju (większość plażowiczów opuszcza lagunę około godziny 17), pospacerować ścieżką prowadzącą wzdłuż brzegu do drugiej laguny i zabytkowej wieży obronnej, nacieszyć oczy ciemniejącą na tle zachodzącego słońca sylwetą wyspy Gozo.
Ocena szwendacza: prawdopodobnie nie zachwyci tylko tych, którzy w poprzednie wakacje wypoczywali na Malediwach.
Paradise Bay i Popeye Village
Gdy mieszka się na wyspie, na której słońce świeci przez 300 dni w roku, a jej brzegi opływa woda ciepłego morza, to zrozumiałym jest, że urządza się ją tak, aby w każdej mniejszej miejscowości i zatoczce była plaża. I tak właśnie trafiliśmy do Paradise Bay na północnym zachodzie Malty, w pobliżu portu, z którego regularnie odpływają promy na Gozo.
Ta piaszczysta plaża jest niewielka, ale dysponuje wszystkimi udogodnieniami turystycznymi takimi, jak parasole, leżaki, bar, sklepik, wypożyczalnia kajaków oraz toaleta z prysznicem. Na tej niewielkiej przestrzeni znajdzie się też miejsce na rozłożenie ręczników, jeśli nie chcemy płacić za wynajem sprzętów. Plaża jest jednak mocno wciśnięta w zatokę, więc nie należy tu liczyć na powiew bryzy od morza jak w wielu innych miejscach. Ze względu na brak spektakularnych widoków i mały rozmiar, Paradise Bay nie jest popularnym miejscem, a wypoczywający tu turyści, to w większości rodziny z dziećmi. Najważniejsze jednak, że i tu można się schłodzić w morskich falach oraz uzupełnić zapasy zimnych napojów przed dalszą drogą, np. do Popeye Village.
Komunikacja zbiorowa oferuje trasę autobusową od Ċirkewwa do Valletty bardzo wygodnie zbaczając do tego parku rozrywki. Został on zbudowany jako plan filmowy do kręconego w 1980 roku musicalu “Popeye” z Robinem Williamsem w roli tytułowej. Obejmował 19 drewnianych budynków odwzorowujących rybacką wioskę Sweethaven. Do jej stworzenia sprowadzono drewno z Holandii oraz gonty z Kanady. Obecnie znajduje się tam park rozrywki, na którego teren wejście jest płatne. Zupełnie za darmo można ją jednak obejrzeć ze szczytu klifu, a widok jest naprawdę nietuzinkowy. Jedyny autobus, który tam dojeżdża zatrzymuje się na przystanku co godzinę. Można więc na jednym bilecie dojechać do wioski, obfotografować ją, posiedzieć na zboczu klifu i ponapawać się widokiem, a następnie wrócić na południe wyspy. I choć pomysł oglądania z góry parku rozrywki wydaje się być co najmniej nietrafiony, to warto tu przyjechać po godzinie 17, kiedy jest już zamknięty (lub skorzystać z pełnej oferty i zostać jego gościem) i poprzyglądać się koślawym konstrukcjom bajkowego świata słynnego marynarza.
Ocena szwendacza: choć z początku sami chcieliśmy odpuścić zwiedzanie Popeye Village, to nie żałujemy zmiany decyzji. Wioska wygląda po prostu świetnie, a sama zatoka jest niezwykle urokliwa. Paradise Bay nie zachwyca natomiast ani rozmiarami, ani widokami, ani czystością wody - tylko dla osób chcących się na szybko przekąpać dla ochłody.
Rinella Bay i kamienista plaża w Xgħajra
Rinella Bay, to kolejna niewielkich rozmiarów piaszczysta plaża, położona w Kalkarze, przeznaczona raczej dla miejscowej ludności, niż turystów. Znajduje się tu bowiem jedna restauracja, nie wynajmiemy tu jednak leżaków i parasoli i tak jak w przypadku Paradise Bay nie ma też stanowiska ratowników. Zachwycić za to może widok na Valettę, który rozpościera się z tego miejsca. Na tę plażę przychodzą głównie rodziny z dziećmi, które zapamiętale stawiają babki z piasku i pluskają się w przybrzeżnej płyciźnie.
Udając się dalej wzdłuż linii brzegowej na wschód dojdziemy w końcu do miejscowości Xgħajra, która jest malutką wioską, położoną z dala od zainteresowania przylatujących na Maltę turystów.
Przechadzając się wąskimi uliczkami tej miejscowości w sobotnie popołudnie z otwartych drzwi wejściowych domów i kamieniczek dochodzą znajome zapachy środków do czyszczenia oraz kwiatowy aromat płynów do płukania tkanin. Jedyny otwarty sklepik spożywczy, do którego wejść można dopiero po ówczesnym umyciu rąk w zlewie, oferuje dość mały wybór produktów, za to w atrakcyjnych cenach. Po większe zapasy miejscowi jeżdżą zapewne autami do pobliskiej wsi do Lidla, który ogromnym świecącym banerem wita przyjezdnych już na lotnisku. Gdy uporządkują już swoje domostwa, wychodzą przed domy, aby tam w sąsiedzkim gronie obierać warzywa na obiad plotkując przy tym zapewne o nieobecnych i sprawach najistotniejszych dla tej społeczności. Tę sobotnią rutynę można obserwować z tarasu baru lub ogródka restauracji, bowiem jak w chyba każdej mieścinie na południu Europy i tutaj jest gdzie się napić i smacznie zjeść. Warto również zejść na kamienistą plażę, która w ten pracowity, acz powolny dla Maltańczyków dzień jest zupełnie opustoszała. Fale mogą być tutaj wysokie, o czym informuje przezornie znak ostrzegawczy, ale wystarczy, przejść się brzegiem i znaleźć naturalnie powstały basenik, do którego prowadzi drabinka. Jest zbyt wąski, żeby w nim pływać, ale wystarczy by się ochłodzić i popatrzeć na rozbryzgujące fale z poziomu tafli wody.
Ocena szwendacza: miejsce dla osób, których interesuje codzienne życie mieszkańców niezmącone turystycznym zgiełkiem, spacery opustoszałymi kamiennymi plażami i obserwowanie błękitnego morza.
Podsumowanie
Trudno jest ocenić jakieś miejsce po jednej, trwającej ledwie tydzień wizycie. Szczególnie, jeśli odbyła się w tak specyficznym pod wieloma względami roku 2020. Jeśli wierzyć mieszkańcom Malty, z którymi rozmawialiśmy, to ilość turystów była rekordowo niska w porównaniu z innymi latami. Nie wiem, jak odebrałabym tę wyspę, gdyby do każdej atrakcji trzeba było czekać w kolejce, w autobusach nie byłoby wolnych miejsc siedzących, a na plażach brakowałoby niezagospodarowanego skrawka ziemi. Mogę jedynie odnieść się do tego, co widziałam na własne oczy w pierwszym tygodniu sierpnia mijającego roku. A widziałam wyspę o przebogatej historii, wspaniałej architekturze i zapierających dech w piersiach widokach. Podziwiałam ławice ryb w przejrzystej wodzie laguny, spacerowałam po pustych, kamienistych plażach, płynęłam łódką wzdłuż piaskowych klifów. Pamiętam jeszcze słony smak wody, balsamiczny wiatr wiejący od morza i dojmujący upał wilgotnych, leniwych wieczorów spędzanych nad mariną. Życzę wszystkim choć jednych takich wakacji w życiu. Może właśnie na Malcie?
Pozostałe wpisy z tego wyjazdu:
- Największe atrakcje Malty - Co warto zobaczyć podczas wakacji na Malcie część 1.
- Co warto zobaczyć na Malcie - atrakcje - część 2.
Jeśli planujecie wyjazd na Maltę, sprawdźcie kilka przedmiotów które mogą Wam się przydać w podróży!
Koszulki termoaktywne z długim rękawem - szczególnie w chłodniejsze dni.
Nerki / saszetki turystyczne - zdecydowanie jeden z najważniejszych elementów podczas wyjazdu.
Czapki z daszkiem - szczególnie przydatne w okresie letnim do ochrony przed słońcem.
Piersiówki podróżnicze - aby miło spędzić wieczór.