Każdy turysta wybierający się do Wietnamu marzy o odwiedzeniu dwóch miejsc. Pierwszym z nich jest miejscowość Sapa z malowniczymi tarasami ryżowymi, a drugim słynna Zatoka Ha Long. Sapie poświęciliśmy poprzedni wpis, a w tym skupimy się na Zatoce Ha Long. Skąd wzięła się jej popularność? Przede wszystkim jest to zasługa fantastycznych formacji skalnych, które miliony lat temu zostały zalane przez morze. Najbardziej charakterystycznymi elementami krajobrazu Ha Long Bay są wapienne mogoty. Jest ich tam tak dużo, że tworzą nietypowy labirynt morski. Ów formacje najczęściej przybierają kształt pionowych kolumn i wznoszą się kilkadziesiąt metrów ponad lustro wody. Zatoka Ha Long to bez wątpienia unikatowy ekosystem, o czym najlepiej świadczy fakt, że już w 1994 roku wpisano ją na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Co więcej, jest to najpopularniejsza atrakcja Wietnamu, którą co roku odwiedzają miliony turystów. W rozmaitych rankingach na najpiękniejsze miejsca świata, Zatoka Ha Long plasuje się zawsze w ścisłej czołówce. Czy rzeczywiście zasługuje na to miano?
Najbardziej charakterystycznymi elementami krajobrazu Zatoki Ha Long są wapienne mogoty.
Zatoka Ha Long to obszar krasowy, dlatego występują tam liczne jaskinie i groty.
Zatoka Ha Long Bay
Z całą pewnością jest to najsłynniejsza i zarazem najbardziej rozpoznawalna atrakcja Wietnamu. Ha Long Bay leży w północno-wschodniej części kraju. Tak naprawdę, stanowi ona fragment dużo większej Zatoki Tonkińskiej (Morze Południowochińskie). Nazwę Ha Long można przetłumaczyć jako Zatoka Zstępującego Smoka. Oczywiście, związana jest z tym pewna legenda, ale nie będziemy jej tu przytaczać, bowiem jest zbyt długa. Na obszarze Zatoki Ha Long znajduje się ponad 1900 wysp. Większość z nich to wapienne mogoty przypominające kształtem ostańce z Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej np.: Maczugę Herkulesa. Pod względem geologicznym, Zatoka Ha Long ma wiele wspólnego z naszą Jurą. Geneza obu tych miejsc jest taka sama, a więc powstały miliony lat temu w ciepłym i wilgotnym klimacie na skutek procesów krasowych. W przeciwieństwie do Jury, płaskowyż Ha Long wciąż pozostaje zalany przez morze. Wapienne wysepki porasta bujna roślinność tropikalna, dzięki czemu są domem dla wielu endemicznych gatunków roślin i zwierząt. Jak przystało na prawdziwy kras, występują tam również jaskinie i groty. Zatoka Ha Long to płytki i dobrze naświetlony akwen obfitujący w ryby. Po zatoce pływa kilka wiosek rybackich, w których łącznie żyje około 1,6 tys. osób. Społeczność ta utrzymuje się przede wszystkim z rybołówstwa, a w ostatnim czasie także z turystyki. Wybierając się do Zatoki Ha Long musicie wiedzieć, że bardzo często jest ona spowita mgłą. Warunki takie mają swój urok, aczkolwiek zdecydowanie ciekawiej prezentuje się w pełnym słońcu. Pomimo że Zatoka Ha Long podlega ścisłej ochronie, to niestety jest mocno zdegradowana.
Na obszarze Zatoki Ha Long znajduje się ponad 1900 wysp. Większość z nich to nieduże wapienne skały.
Jaskinia Sung Sot Cave na wyspie Bo Hon.
W wioskach pływających po Zatoce Ha Long żyje około 1,6 tys. osób.
Miasto Ha Long i punkt widokowy Poem Mountain (Bai Tho)
Zapewne większość z Was kojarzy Zatokę Ha Long, ale prawdopodobnie tylko nieliczni słyszeli o mieście Ha Long. W ogóle nas to nie dziwi, gdyż nie zalicza się ono do szczególnie interesujących. Jak nietrudno się domyślić, miasto Ha Long leży nad słynną zatoką, a więc w północno-wschodniej część Wietnamu. Jest to duży ośrodek miejski liczący blisko 300 tys. mieszkańców. Ha Long powstało w 1993 roku z połączenia dwóch innych miast: Hòn Gai i Bãi Cháy. Turyści przyjeżdżają do Ha Long w ściśle określonym celu, chodzi oczywiście o rejsy po zatoce. Co prawda, w mieście znajduje się jeszcze jedna ciekawa atrakcja, lecz od dłuższego czasu jest ona zamknięta. Mowa o punkcie widokowym mieszczącym się na górze Poem Mountain (Bai Tho). Jest to mega popularna miejscówka wśród instagramowych influencerów. Wzgórze Bai Thoi ma około 200 m wysokości. Z jego wierzchołka rozpościera się fenomenalna panorama na Zatokę Ha Long. Nie mamy zielonego pojęcia, dlaczego zakazano wspinaczki na tą górę (szlak został zamurowany). Może z powodu bezpieczeństwa, a może w trosce o środowisko? W opiniach na Google Maps przeczytacie, że pewna kobieta mieszkająca u podnóża góry Poem Mountain wpuszcza nielegalnie turystów na teren wzgórza. Jak to robi? Przeprowadza ich przez swoje mieszkanie, a następnie podstawia im drabinę :) Przysługa ta nie jest tania, bowiem kosztuje aż 500 tys. dongów/os. (≈ 79 zł)! Próbowaliśmy ją namierzyć kręcąc się wokół góry i wypytując lokalsów. Ostatecznie jej nie znaleźliśmy. Po kilku nieudanych próbach odpuściliśmy poszukiwania i wróciliśmy taksówką do hotelu. Za przejazd zapłaciliśmy 135 tys. dongów (≈ 21,3 zł).
Zatoka Ha Long jest najpopularniejszą atrakcją Wietnamu. Jej zdjęcia wykorzystywane są we wszystkich folderach promujących ten kraj.
Odwiedzając to miejsce spodziewajcie się tam tłumów turystów nawet w porze deszczowej.
Nazwę Ha Long można przetłumaczyć jako Zatoka Zstępującego Smoka.
Jak dostać się do Ha Long?
Wietnam jest dobrze skomunikowanym krajem, dlatego bez najmniejszych kłopotów dostaniecie się do Ha Long z każdego większego miasta. My do Ha Long przyjechaliśmy nocnym autobusem kabinowym VIP z Sapy (dystans około 450 km). Bilety kosztowały 480 tys. dongów/os., czyli około 76 zł (zwykły autobus sypialny kosztował 450 tys. dongów). Teoretycznie, autobus miał mieć dokładnie taki sam standard, jak ten, którym przyjechaliśmy do Sapy, ale w Azji Południowo-Wschodnie nic nie zdarza się dwa razy. Wprawdzie posiadał on kabiny, jednak zamiast dwóch rzędów były aż trzy, przez co panował w nim straszny ścisk. Mimo wszystko, lepsza ciasna prywatna kabina, niż wspólna leżanka dzielona z kimś obcym. Z Sapy wyjechaliśmy przed godziną 22, a na miejscu byliśmy około 5. O godzinie 4:30 zrobiono nam pobudkę. Okazało się, że autobus docelowo jedzie na wyspę Cat Ba, więc musimy się przesiąść (prawdopodobnie byliśmy na obrzeżach miasta Hajfong). Na poboczu podstawiony był już bus, który podrzucił nas do centrum Ha Long (był w cenie biletu autobusowego). Jeżeli do Ha Long jedziecie z Hanoi, to Wasza podróż będzie o wiele krótsza, ponieważ do pokonania macie wówczas nieco ponad 170 km (zajmuje to mniej więcej 2,5 godziny). Ze stolicy do Ha Long kursują także pociągi, ale jadą znacznie dłużej od autobusów. Aktualny rozkład kolejowy oraz ceny biletów znajdziecie w Internecie.
W 1994 roku Zatokę Ha Long wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
W rozmaitych rankingach na najpiękniejsze miejsca świata, Zatoka Ha Long zawsze plasuje się w ścisłej czołówce.
Wapienne wzgórza w promieniach zachodzącego słońca.
Nocleg i jedzenie w Ha Long
Ha Long to miasto turystyczne, jednak nie przypomina ono typowego nadmorskiego kurortu, tylko wielki ośrodek miejski. Ha Long zajmuje rozległy obszar, dlatego chcąc poruszać się po nim trzeba korzystać z taksówek lub Boltów (odległości są zbyt duże, żeby chodzić pieszo). Naszym zdaniem nie warto zatrzymywać się tam na dłużej, bowiem w Ha Long nie ma co robić. Jeśli zwiedzicie już Zatokę Ha Long, to przenieście się na wyspę Cat Ba, ponieważ jest ona ciekawsza i ładniejsza. W przeciwieństwie do Ha Long, poczujecie się tam jak na prawdziwych wakacjach. My o tym nie wiedzieliśmy i zarezerwowaliśmy w Ha Long dwie noce. Na Bookingu znaleźliśmy tani hotel za 100 tys. dongów/os. (≈ 15,8 zł). Ku naszemu zdziwieniu, posiadał on bardzo wysoki standard (najlepszy w jakim spaliśmy do tej pory). Na trzy osoby dostaliśmy dwa pokoje dwuosobowe. W każdym z nich była prywatna łazienka i klimatyzacja. W pobliżu hotelu znajdowało się sporo knajp, ale ceny w nich odstraszały; były co najmniej dwa razy wyższe niż w Hanoi, czy Sapie. Za posiłek trzeba było zapłacić 100-150 tys. dongów (≈ 16-24 zł). Żeby znaleźć coś tańszego, musieliśmy przejść spory kawał miasta.
Nasz pokój w mieście Ha Long. Spośród wszystkich dotychczasowych noclegów w Azji Południowo-Wschodniej, ten miał najwyższy standard, pomimo że był bardzo tani (prawdopodobnie trafiliśmy na posezonową promocję).
Niestety, Zatoka Ha Long z poziomu morza nie robi aż tak dużego wrażenia, jak na zdjęciach wykonanych z lotu ptaka.
Akwen ten jest ważnym szlakiem handlowym, dlatego pływają po nim wielkie statki morskie. Osobiście uważamy, że szpecą one krajobraz, a do tego przyczyniają się do degradacji zatoki.
Rejs po Zatoce Ha Long
Tak na dobrą sprawę, Zatokę Ha Long da się zwiedzić tylko w jeden sposób, mianowicie wybierając się na rejs. W mieście Ha Long znajduje się mnóstwo biur podróży specjalizujących się w organizacji takich wycieczek. O rejsy możecie pytać także w recepcjach hoteli/hosteli. Wszystkie biura mają zbliżoną ofertę, więc patrzcie głównie na cenę. Do wyboru są rejsy półdniowe, całodniowe oraz dwu- lub trzydniowe. Z oczywistych powodów, najwięcej kosztują kilkudniowe wycieczki (w ich trakcie śpi się na statkach zakotwiczonych w zatoce). My zdecydowaliśmy się na rejs jednodniowy. Kosztował on prawie 1 mln dongów, czyli 157 zł (już z podatkiem). Negocjując cenę, pamiętajcie o tym, żeby dopytać, czy uwzględnia ona podatek. Jeśli nie, to będziecie musieli doliczyć do niej jeszcze 10%. Przypuszczaliśmy, że rejs jednodniowy trwa cały dzień, jednak w rzeczywistości samego pływania było raptem 6 godzin. W dniu wycieczki odebrał nas spod hotelu bus i zawiózł na przystań, z której odpływał statek. W cenie rejsu był przepyszny obiad; odpłatne były jedynie napoje np.: piwo w puszce 0,33 ml kosztowało 30 tys. dongów (≈ 4,7 zł). Jak nietrudno się domyślić, do jedzenia podano owoce morza. Szczerze mówiąc, nie przepadam za tego typu jedzeniem, ale to było akurat rewelacyjne.
Malownicza zatoczka przy wyspie Bo Hon.
Wyspa Ti Top mająca 110 m wysokości. Na jej szczycie znajduje się punkt widokowy.
Obiad w trakcie rejsu składał się głównie z owoców morza.
Jednodniowy rejs po Zatoce Ha Long wyglądał następująco. Najpierw popłynęliśmy na wyspę Bo Hon, gdzie znajduje się jaskinia Sung Sot Cave. Posiada ona całkiem spore rozmiary oraz bogatą szatę naciekową. Kolejne były kajaki, które stanowią kulminacyjny punkt każdego rejsu. W sumie spędziliśmy na nich około 1,5 godziny. Oczywiście, jeśli ktoś nie ma ochoty, to nie musi na nie iść, gdyż nie są obowiązkowe. Na koniec wycieczki udaliśmy się na wyspę Ti Top, żeby wejść na tamtejszy punkt widokowy. Ma on 110 m wysokości i rozpościera się z niego piękna panorama na zatokę. Na ów wyspie zatrzymaliśmy się nieco dłużej, aby pokąpać się w morzu. Jeśli chodzi o nasze wrażenia odnośnie Zatoki Ha Long, to jesteśmy nią trochę rozczarowani. Spodziewaliśmy się po niej dużo więcej, bowiem jest to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Sądziliśmy, że jak ją zobaczymy, to opadną nam szczęki. Niestety, tak się nie stało. Dlaczego? Z poziomu morza nie wygląda ona równie imponująco, jak na zdjęciach wykonanych z lotu ptaka. Co więcej, po Zatoce Ha Long pływa mnóstwo śmieci. Gdzie się nie spojrzy, tam widać dryfujące odpady. Ponadto, krajobraz szpecą wielkie statki morskie stojące w zatoce (akwen ten stanowi ważny szlak handlowy). Dochodzą do tego jeszcze dzikie tłumy turystów, pomimo że zwiedzaliśmy ją w porze deszczowej.
W jaskini Sung Sot Cave.
Kulminacyjnym punktem każdej wycieczki są kajaki.
Panorama z punktu widokowego Ti Top. Bez wątpienia jest to najładniejszy kadr z całego rejsu.
Wyspa Cat Ba
Największa wyspa leżąca w Zatoce Ha Long. Zajmuje powierzchnię 285 km2 (dla porównania Wrocław ma niecałe 293 km2). Zamieszkuje ją około 13 tys. mieszkańców, z czego zdecydowana większość żyje na południu wyspy w mieście Cat Ba. Wyspa Cat Ba jest dużo bardziej turystyczna niż miasto Ha Long, dzięki czemu na każdym kroku czuć tam wakacyjny klimat. Oczywiście największą atrakcją Cat Ba są także rejsy po Zatoce Ha Long, a dokładniej po Zatoce Lan Ha, która de facto stanowi jej fragment. Wyspa posiada górzyste ukształtowanie terenu, a dodatkowo porasta ją bujny las tropikalny. Mniej więcej połowę powierzchni wyspy zajmuje Park Narodowy Cat Ba. Wytyczono w nim piesze szlaki z ciekawymi punktami widokowymi, więc jest gdzie pochodzić. W parku żyją m.in. langury złotogłowe. Jest to endemiczny gatunek małp występujący tylko na Cat Ba; obecnie ich populacja wynosi zaledwie około 50 osobników. Na wyspie nie mogło zabraknąć także jaskiń, które udostępniono zwiedzającym. My na Cat Ba postanowiliśmy podładować baterie i przede wszystkim odpoczywaliśmy. Pierwszy dzień spędziliśmy na plażowaniu i kąpielach w morzu. Najpierw poszliśmy na plażę Cat Co 1 Beach, a następnie przeszliśmy na plażę Cat Co 3 Beach. Z kolei drugiego dnia wybraliśmy się na półdniowy rej po Zatoce Lan Ha.
Plaża Cat Co 1 na wyspie Cat Ba. Jak widać, w porze deszczowej nie jest oblegana przez plażowiczów.
Nad plażą wznosi się hotel Flamingo. Nie pasuje on zupełnie do tego miejsca, ale trzeba pochwalić go za dużą ilość roślin na balkonach.
Fragment plaży Cat Co 3.
Ów plaże połączone są ze sobą bardzo przyjemną ścieżką.
Co prawda, nie jest ona zbyt długa, ale przypadła nam do gustu pod względem wizualnym.
Jak dostać się na wyspę Cat Ba?
Zaczniemy od tego, że wyspa Cat Ba nie posiada połączenia mostowego ze stałym lądem, dlatego chcąc się na nią dostać trzeba skorzystać z promu. Jeżeli jedziecie bezpośrednim autobusem z Hanoi, czy Sapy, to nie ma to dla Was żadnego znaczenia, bowiem prom jest w cenie przejazdu. W sytuacji gdy podróżujecie na własną rękę, to powinniście wiedzieć, że promy kursują wyłącznie w ciągu dnia (w szczycie sezonu pływają od 4:30 do 19, a po sezonie od 5 do 18). Prom płynie około 30-40 minut, a bilet kosztuje 12 tys. dongów (≈ 1,9 zł) w przypadku pieszych i 45 tys. dongów (≈ 7 zł) dla osób ze skuterami. My na Cat Ba przyjechaliśmy z miasta Ha Long. Za przejazd busem zapłaciliśmy 300 tys./os. dongów, czyli jakieś 47 zł. Cat Ba była naszą ostatnią miejscówką odwiedzoną w Wietnamie. Z wyspy wracaliśmy do stolicy, a następnie lecieliśmy do Singapuru.
Miasto Cat Ba w pełnej okazałości.
Oczywiście, nie mogło zabraknąć napisu: I Love Cat Ba.
Zatoka Lan Ha.
Lokalne piwo Haiphong oraz widok z okna naszego pokoju hotelowego.
Deptak w mieście Cat Ba.
Ostatniego dnia na Cat Ba wybraliśmy się na półdniowy rejs po Zatoce Ha Lan. Wycieczka zakończyła się po godzinie 19, przez co nie zdążyliśmy na prom, a kolejny odpływał dopiero o świcie. Przedłużenie pobytu na wyspie nie wchodziło w ogóle w grę, gdyż byłoby to równoznaczne ze spóźnieniem się na samolot. Właściciel agencji turystycznej, w której wykupiliśmy rejs wykonał kilka telefonów i załatwił nam transport za 115 $ (kwota dzielona na 3 osoby). Około godziny 22 przyjechał po nas młody chłopak i zawiózł na przystań promową leżącą po przeciwnej stronie wyspy (dystans około 25 km, 40 minut jazdy). Czekała tam już na nas nieduża motorówka. Na stały ląd płynęliśmy około 25 minut. Przeprawa ta przebiegała w dość nietypowych okolicznościach. Sternik nie włączył żadnego oświetlenia, a pędziliśmy jak szaleni pomiędzy skałami i wielkimi statkami. Prawdopodobnie nie do końca było to legalne, dlatego zastosował kamuflaż. Bez wątpienia była to jedna z najfajniejszych przygód, jakie przeżyliśmy podczas całej podróży po Azji Południowo-Wschodniej. Z motorówki odebrał nas kolejny facet i zapakował w taksówkę, którą pognaliśmy wprost na lotnisko. Cała trasa z Cat Ba do Hanoi liczyła około 150 km; potrzebowaliśmy nieco ponad 3 godzin, żeby pokonać ten dystans.
Motorówka, dzięki której zdążyliśmy na samolot do Singapuru.
Zatoka Lan Ha.
Zachód słońca nad wyspą Cat Ba.
Noclegi i jedzenie na wyspie Cat Ba
Cat Ba ma bardzo dobrze rozbudowaną infrastrukturę noclegowo-gastronomiczną. My wybraliśmy standardowo jeden z najtańszych hoteli. Za noc w pokoju 3-osobowym z prywatną łazienką płaciliśmy 87 tys./os. dongów (≈ 13,7 zł). W obiekcie tym serwowali smaczne śniadania, a także robili pranie za 60 tys. dongów (≈ 9,5 zł). Wzdłuż głównego bulwaru w mieście Cat Ba wnoszą się kilkunastopiętrowe hotele ze skybarami na dachach. Z ciekawości odwiedziliśmy jedno z takich miejsc. Gdy wjechaliśmy na górę, to okazało się, że nikogo tam nie ma, ani klientów, ani pracowników, a bar był czynny. Długo się nie zastanawiając, wskoczyliśmy do basenu, a jeden z nas zjechał na dół i poszedł do sklepu po piwo :) Po chwili wrócił z siatką pełną browarów. Akurat gdy skończyliśmy spijać własny alkohol, to pojawił się ktoś z obsługi (siedzieliśmy tam samemu co najmniej godzinę). Małe piwo w skybarze kosztowało 40 tys. dongów (≈ 6,3 zł), czyli nie było aż tak drogie. Jeśli chodzi o jedzenie na Cat Ba, to nie będziecie mieli żadnych kłopotów ze znalezieniem czegoś dobrego i niedrogiego. Ceny w knajpach są porównywalne do Hanoi i Sapy. Na Cat Ba spróbowaliśmy dania zwanego hot pot. Zamawiając go, otrzymacie składniki niezbędne do zrobienia zupy oraz … kuchenkę gazową. Cały myk polega na tym, że samemu wrzuca się produkty do garnka z wrzącą wodą. Wywar gotuje się tak długo, aż wszystko zostanie zjedzone. Jest to niezwykle czasochłonny posiłek; jego przygotowanie zajmuje minimum godzinę. W porównaniu do innych dań, hot pot jest dość drogi (niestety nie pamiętamy ceny), ale warto go spróbować, zwłaszcza jeśli podróżujecie większą grupą (spokojnie najedzą się nim 4 osoby).
Miasto Cat Ba nocą. Widok na główną ulicę i nabrzeże.
Jeden ze skybarów, który odwiedziliśmy na Cat Ba. Gdy wjechaliśmy na górę, to kompletnie nikogo w nim nie było, ani klientów, ani obsługi. Długo się nie zastanawiając, wskoczyliśmy do basenu, a jeden z nas zjechał na dół i poszedł do sklepu po piwo :)
Na Cat Ba spróbowaliśmy potrawy zwanej hot pot. Zamawiając ją dostaniecie wszystkie składniki niezbędne do przygotowania zupy wraz z garnkiem i kuchenką gazową.
Tak wygląda gotowy hot pot (oczywiście, są różne warianty tego dania).
Rejs po Zatoce Lan Ha
W Internecie znajdziecie wiele opinii na temat Zatoki Lan Ha m.in., że jest ładniejsza od Zatoki Ha Long oraz mniej zatłoczona. Generalnie, nie do końca zgadzamy się z tymi stwierdzeniami. Po pierwsze, Zatoka Lan Ha, to część Zatoki Ha Long, a nie oddzielny akwen. Po drugie, każda z tych zatok jest ciekawa, toteż najlepiej odwiedzić je obie. Po trzecie, ilość turystów w Zatoce Lan Ha jest porównywalna z tą w Zatoce Ha Long, czyli krótko mówiąc, są tam dzikie hordy turystów. Z powodu ograniczonego czasu, tym razem wybraliśmy się na rejs półdniowy. W rzeczywistości samego pływania było raptem 3 godziny. Za wycieczkę zapłaciliśmy po 23 $/os. (≈ 92 zł). W przeciwieństwie do pierwszego rejsu, na tym było o wiele mniej zwiedzania; głównie pływaliśmy po zatoce i podziwialiśmy mogoty. Na jednej z wysepek zatrzymaliśmy się dłużej, aby pojeździć po niej rowerami. Oczywiście, nie mogło zabraknąć kajaków. Szczerze mówiąc, tyle razy pływaliśmy już kajakami w Azji Południowo-Wschodniej, że powoli zaczynały nam się nudzić. Dodatkowo, mieliśmy kilka krótszych postojów, żeby popływać w morzu. W trakcie rejsu również zaserwowano obiad. Był smaczny, aczkolwiek brakowało mu sporo do tego z Zatoki Ha Long. Ostatni etap rejsu to powrót na Cat Ba w promieniach zachodzącego słońca.
Wioska rybacka pływająca po Zatoce Lan Ha.
Pływające gospodarstwa z bliska wyglądają jak domki letniskowe.
Zatoka Lan Ha stanowi fragment Zatoki Ha Long.
Wiele osób uważa, że jest ona ładniejsza od Zatoki Ha Long, jednak naszym zdaniem oba akweny są równie ciekawe.
Podczas wycieczki nie mogło zabraknąć kajaków. Szczerze mówiąc, po miesiącu spędzonym w Azji Południowo-Wschodniej nie sprawiały nam już one takiej frajdy jak na początku.
Naturalny tunel wydrążony w skale wraz ze stalaktytami.
W Zatoce Lan Ha zobaczycie turystyczne statki z charakterystycznymi masztami przypominającymi wachlarze. Ozdoba ta nawiązujące do tradycyjnych statków (tzw. dżonki) pływających niegdyś po tamtejszych wodach.
Koniec dnia nad Zatoką Lan Ha.
Wieczorny połów krewetek.
Rejs po Zatoce Lan Ha zakończyliśmy wraz z zachodem słońca.
KONIEC
Pozostałe wpisy z podróży po Azji Południowo-Wschodniej:
- Podróż do Azji Południowo-Wschodniej w porze deszczowej
- Tajlandia: co warto zobaczyć w Bangkoku?
- Kambodża: starożytne ruiny Angkor Wat | Bayon | Ta Prohm | Siem Reap
- Kambodża: jezioro Tonle Sap i pływająca wioska Kampong Phluk
- Kambodża: największe atrakcje Phnom Penh
- Laos: czy warto odwiedzić Wientian?
- Laos: Vang Vieng, czyli laotańska mekka backpackersów
- Laos: Luang Prabang i wodospad Kuang Si
- Laos: wioska Nong Khiaw i dwudniowy trekking po dżungli
- Wietnam: największe atrakcje Hanoi. Co warto zobaczyć w wietnamskiej stolicy?
- Wietnam: prowincja Ninh Binh i malowniczy Trang An
- Wietnam: tarasy ryżowe w Sapa i Fansipan, czyli najwyższy szczyt Wietnamu