Krótka historia Sukhothai i Ayutthayi
Sukhothai to nazwa pierwszego, niepodległego państwa Tajów istniejącego w latach 1238-1438. Jego stolicą było miasto Sukhothai liczące nawet 80 tys. mieszkańców w czasie świetności. W 1351 roku, zaledwie 350 km na południe od Sukhothai, wzniesiono Ayutthayę. Nowopowstałe miasto w szybkim tempie przeistoczyło się w prężny i ważny ośrodek handlowy, zagrażający sąsiednim obszarom. O jego potędze przekonało się wkrótce królestwo Sukhothai. W 1438 roku, Ayutthaya podbiła i ostatecznie zakończyła krótki żywot państwa Sukhothai. Miasto Sukhothai utraciło swoją rangę i uległo całkowitemu wyludnieniu. Zwycięska Ayutthaya błyszczała przez następne stulecia, aż do II połowy XVIII w. Wówczas wojska birmańskie opanowały i zdewastowały miasto. To co pozostało z Sukhothai, jak i Ayutthayi pochłonęła dżungla na następne stulecia. Przypomniano sobie o nich dopiero w XX w. Ruiny zostały zabezpieczone, odrestaurowane i udostępniono je turystom. Obecnie oba miejsca są jednymi z najczęściej odwiedzanych atrakcji Tajlandi
Zwiedzanie Sukhothai, co warto zobaczyć w Sukhothai?
Do Sukhothai przyjechaliśmy po południu autobusem z Chiang Mai za 207 THB/os. (ok. 25 zł). Podróż trwała ok. 5 godz. Sukhothai to obecnie dwa odrębne miasta: Nowe i Stare Sukhothai (oddalone są od siebie o 13 km). W nowym mieście nic nie ma, dlatego nie opłaca się tam zatrzymywać. Najlepiej od razu udać się do Starego Sukhothai. My znaleźliśmy hostel tuż obok Parku Historycznego za 200 THB/os. (ok. 24 zł). Cały następny dzień przeznaczyliśmy na zwiedzanie ruin pierwszej stolicy Tajlandii. Z perspektywy czasu, uważam, że jest to zdecydowanie za dużo, spokojnie wystarczy pół dnia. Co prawda, obszar Parku Historycznego Sukhothai jest ogromny (ma 70 km² powierzchni i podzielony jest na 5 stref), ale żeby go wnikliwie poznać, trzeba mieć dużo samozaparcia, albo być prawdziwym pasjonatem archeologii i historii.
Moim zdaniem najlepiej skupić się na strefie centralnej, która ma kształt prostokąta. Otacza ją fosa i pozostałości murów obronnych. To właśnie tu znajdują się najważniejsze i najlepiej zachowane ruiny, na czele ze świątynią Wat Mahathat. Po obejściu sektora centralnego, warto również odwiedzić strefę północną, żeby zobaczyć m.in. posąg wielkiego Buddy ze złotą dłonią (Wat Si Chum). Pozostałe części Parku, to tak naprawdę stanowiska archeologiczne z fragmentami ruin, bardzo często są to same fundamenty. Wejście do każdej strefy jest płatne i kosztuje 100 THB/os. (ok.12 zł), czyli chcąc odwiedzić wszystkie zapłacicie 500 THB (ok. 60 zł).
W Parku Historycznym Sukhothai panuje cisza i spokój, można tam nieco odpocząć od wszędobylskiego tajskiego rozgardiaszu. Miejsce to jest uporządkowane i poprzecinane gęstą siecią asfaltowych uliczek, dlatego turyści chętnie poruszają się po nim wypożyczonymi rowerami. Jeśli zdecydujecie się na tą opcję, to wchodząc do każdej strefy z rowerem, będziecie musieli dodatkowo dopłacić 10 TBH/os. (ok. 1 zł). My zdecydowaliśmy się na tradycyjne zwiedzanie za pomocą własnych nóg. Lubimy spacerować, a poza tym, przejażdżki rowerowe w 38-stopniowym upale nie sprawiają nam radości. Obejście sektora centralnego i północnego zajęło nam niecałe 5 godzin. Zanim ruszycie na zwiedzanie Parku Historycznego Sukhothai, koniecznie zaopatrzcie się w spory zapas wody, gdyż nie ma tam żadnych sklepików i innych kramów.
Strefa centralna:
Strefa północna
Zwiedzanie Ayutthayi, co warto zobaczyć w Ayutthayi?
Do Ayutthayi dostaliśmy się z Sukhothai autobusem. Podróż trwała ponad 7 godzin, a bilet w wersji VIP kosztował 317 THB/os. (ok. 38 zł). W cenie biletu dostaliśmy obiad podczas przerwy, a także kawę, dwa ciastka i małą wodę. Jedyny minus podróży był taki, że autokar nie wjeżdża do centrum miasta, tylko wyrzuca pasażerów na autostradzie. Ciężko jest się stamtąd wydostać, sytuację ratuje Grab (tajski odpowiednik Ubera). Podwózka do centrum kosztowała nas w sumie 150 THB (ok. 18 zł). W Ayutthayi zatrzymaliśmy się w centrum miasta, za nocleg w hostelu zapłaciliśmy 200 THB/os. (ok. 24 zł).
Zwiedzanie Ayutthayi wygląda trochę inaczej niż Sukhothai. Ruiny są tutaj porozrzucane, a odległości między nimi są spore, dlatego chcąc nie chcąc, trzeba korzystać z jakiś środków transportu np.: tuk-tuków, taksówek, Graba, czy rowerów (moim zdaniem najkorzystniejszy jest Grab). Park Sukhothai podzielony jest na strefy, tu natomiast są pojedyncze ruiny odgrodzone od miasta. Wejście do większości z nich jest płatne, bilety do tych najbardziej znanych kosztują najczęściej 50 THB (ok. 6 zł). W Ayutthayi jest multum zabytków, dlatego zobaczenie wszystkich jest po prostu niemożliwe. Warto sobie wybrać kilka najciekawszych i skupić się wyłącznie na nich.
Wśród naszych faworytów znalazły się m.in. ruiny najważniejszej świątyni Wat Mahathat ze słynną głową Buddy wrośniętą w drzewo, Wat Ratchaburana z najładniejszym prangiem w mieście, Wat Phra Si Sanphet z trzema strzelistymi chedi, a także Wat Lokayasutharam z 42-metrowym posągiem leżącego Buddy. W zasadzie do wszystkich wyżej wymienionych miejsc doszliśmy pieszo. Jedynie do ruin świątyni Wat Chaiwatthanaram pojechaliśmy Grabem. Leżące na drugim brzegu rzeki Menam pozostałości są jednymi z najlepiej zachowanych w całej Ayutthayi - zdecydowanie trzeba je zobaczyć!
Największym minusem Ayutthayi jest masowe wykorzystywanie słoni do celów turystycznych! W żadnym innym miejscu w Tajlandii, nawet na dalekiej północy, nie widziałem tylu zniewolonych słoni. Zwierzęta są tu poprzebierane w jakieś czerwone fatałaszki, a na grzbietach mają zamontowane ciężkie, drewniane nosidła. Pomimo wzrostu świadomości, wielu turystów wciąż korzysta z tej “atrakcji” nie dostrzegając w jeździe na słoniach niczego złego!
Sukhothai, czy Ayutthaya?
Przed przyjazdem do Tajlandii zupełnie inaczej wyobrażałem sobie Sukhotahi i Ayutthayę. Sądziłem, że ruiny pierwszych tajskich stolic leżą w znacznej odległości od cywilizacji, w otoczeniu bujnej i dzikiej roślinności, niczym zaginione miasta rodem z filmów o Indianie Jonesie. Oczywiście były to tylko moje wyimaginowane marzenia. W rzeczywistości, zarówno ruiny Sukhothai, jak i Ayutthayi, są zadbanymi parkami miejskimi z gęstą siecią alejek i ogromną ilością ruin z czerwonej cegły. Sukhothai i Ayutthaya są do siebie podobne, jednak jeśli miałbym wskazać faworyta, to byłaby to Ayutthaya. Dlaczego? Tamtejsze ruiny są bardziej różnorodne. Mimo to, zachęcam Was do odwiedzenia obu tych miejsc i poznania ich historii. Jadąc z Bangkoku na północ Tajlandii do Chiang Mai (lub w przeciwnym kierunku, z Chiang Mai do Bangkoku), warto zatrzymać się w Sukhothai i Ayutthayi choćby na kilka godzin.