Odwiedzając Stepancmindę warto zatrzymać się w niej na dłużej, żeby uskutecznić tam jakiś trekking. Warunki wokół Kazbegi są do tego stworzone, więc szkoda byłoby ich nie wykorzystać. Oczywiście nie jesteśmy w stanie przejść wszystkich tamtejszych szlaków, jednak możemy wybrać jeden, albo kilka w zależności od naszej dyspozycyjności. My zdecydowaliśmy się na wędrówkę dość mało popularną doliną Truso. Miejsce to zachwyca swoim pięknem i naturalnością. Nie uświadczycie tam tłumów turystów, dzięki czemu w dolinie panuje ospały klimat oraz wszechobecna cisza i spokój. Wprawdzie trasa jest długa, ale za to prosta, także każdy turysta przejdzie nią bez problemu. Jeśli podróżujecie z dziećmi i szukacie ciekawego i przyjemnego trekkingu, to dolina Truso spełni Wasze najśmielsze oczekiwania. Przed rozpoczęciem przechadzki koniecznie zapoznajcie się z historią tego regionu. Niestety, jego dzieje nie są już tak sielankowe, jak tutejsze krajobrazy. Obszar ten w ciągu ostatnich 30 lat doświadczył dwóch wojen, z czego ostatnią w 2008 roku. Obecnie dolina Truso jest bezpieczna i eksploatowana głównie przez lokalnych pasterzy do wypasu owiec i bydła.
Dolina Truso jest wciąż mało popularnym miejscem. Nie uświadczycie tam tłumów turystów, dzięki czemu panuje w niej wszechobecna cisza i spokój.
Wypas owiec i bydła.
Wojna w Osetii Południowej - tło historyczne
Większość osób zapewne pamięta konflikt zbrojny w Osetii Południowej z 2008 roku. To właśnie wtedy Gruzini postanowili odzyskać kontrolę nad separatystycznym regionem. Po szesnastu latach pozornego pokoju między Gruzją, a Osetią Południową (obie strony systematycznie ostrzeliwały swoje pozycje przez ten okres) doszło do wznowienia walk. Z pomocą Osetyjczykom przyszła Rosja, która wyparła gruzińskie wojska ze spornego terenu. Przyczyn tego konfliktu należy szukać w wydarzeniach z przełomu lat 80. i 90., kiedy to m.in. doszło do rozpadu Związku Radzieckiego. W czasach ZSRR Osetia Południowa wchodziła w skład Gruzińskiej SRR, ale miała status obwodu autonomicznego. Tak było aż do 1989 roku, kiedy to władze w Moskwie zdecydowały, że Południowoosetyjski Okręg Autonomiczny zostanie przyłączony do Północnoosetyjskiej ASRR, czyli republiki leżącej na obszarze Rosji. Rozporządzenie to rozwścieczyło Gruzję, która snuła już wówczas plany o odłączeniu się od ZSRR i utworzeniu niezależnego państwa.
Opuszczona i zrujnowana wioska Ketrisi.
Nie wiemy, czy Ketrisi została zniszczona bezpośrednio podczas wojny, czy w wyniku późniejszych działań. Pewne jest to, że konflikt przyczynił się do jej upadku.
Gruzińskie zapędy niepodległościowe nie były jednak na rękę Osetii Południowej, która chciała połączyć się z rosyjską Osetią Północną. Wbrew dezaprobaty ze strony Gruzji, Osetyjczycy proklamowali Republikę Osetii Południowej i ogłosili niepodległość. Gruzja nie zaakceptowała oddzielenia się tego regionu od macierzy i wysłała tam swoje wojsko. Walki trwały z różnym natężeniem przez blisko rok. Na początku 1992 roku doszło do zawarcia rozejmu między Gruzją, a Rosją, na mocy którego Osetia Południowa pozostała w granicach administracyjnych Gruzji. Faktyczną kontrolę nad tymi ziemiami Gruzini utracili dopiero w 2008 roku po przegranej wojnie. Pomimo porażki, Gruzja cały czas utrzymuje, że obszar ten należy do niej, tylko jest okupowany przez Rosję. Sama Osetia Południowa uważa się za suwerenne państwo, aczkolwiek jej niepodległość na arenie międzynarodowej uznało zaledwie 5 krajów (Rosja, Nikaragua, Wenezuela, Nauru i Syria).
Jedno z wielu zrujnowanych domostw na tle kaukaskich szczytów.
Granica pomiędzy Gruzją, a separatystyczną republiką Osetii Południowej.
Dolina Truso
Malownicza dolina leżąca w północnej części kraju w pobliżu Stepancmindy. Jej dnem płynie rzeka Terek (Tergi), która de facto ma tutaj swój początek. Dolina sąsiaduje z separatystycznym regionem Osetii Południowej. Jej całkowita długość, licząc od przełęczy Truso, aż do wylotu w pobliżu wsi Kobi, wynosi około 25 km. Niestety, turyści mogą eksplorować wyłącznie odcinek od Kobi do twierdzy Zakagori, czyli mniej więcej połowę doliny. Dlaczego tylko ten fragment został udostępniony? Odpowiedź jest bardzo prosta, bowiem w pobliżu ruin Zakagori przebiega granica gruzińsko-osetyjska. Znajduje się tam prowizoryczny punkt kontrolny wojska gruzińskiego. Bez odpowiednich pozwoleń nie przejdziecie na drugą stronę, ponieważ Gruzja nie utrzymuje żadnych stosunków dyplomatycznych z Osetią Południową. W związku z powyższym, Zakagori stanowi ostatni punkt wszystkich trekkingów.
Dnem doliny Truso płynie rzeka Terek, która ma tu swój początek.
Twierdza Zakagori wznosząca się nad punktem kontroli granicznej. Do tego miejsca można dojść bez żadnego pozwolenia.
Pomimo swojego wysokogórskiego charakteru (średnia wysokość doliny Truso przekracza 2000 m n.p.m.), jest ona stosunkowo płaska i szeroka. Różnica wysokości pomiędzy jej najwyższym, a najniższym punktem jest nieznaczna (mowa o dolnej części doliny, czyli fragmencie gruzińskim). Wydłużoną i wklęsłą formę z dwóch stron otaczają masywne wzniesienia Wielkiego Kaukazu. Takie ukształtowanie terenu sprzyja występowaniu rozległych pastwisk, których zresztą jest tu pod dostatkiem. W trakcie wędrówki zobaczycie kilka opuszczonych wiosek, a także ruiny średniowiecznych fortyfikacji. Oprócz bajecznych krajobrazów, największą atrakcją Truso są gorące źródła mineralne. Tworzą one kolorowe i porowate tarasy skalne tzw. trawertyny (martwice wapienne). Można je spotkać w kilku miejscach wzdłuż szlaku. Ze względu na swoją unikalność podlegają ochronie. Podczas trekkingu, warto odwiedzić również niewielkie jeziorko Abano Lake, które non stop “puszcza bąbelki” :)
Ruiny średniowiecznej wieży Ketrisi.
Trawertyny w pobliżu Camping & Cafe Truso.
"Bulgoczące" jeziorko Abano Lake.
Jak dostać się do doliny Truso?
W pierwszej kolejności trzeba dojechać do wioski Kobi leżącej przy Gruzińskiej Drodze Wojennej w pobliżu Stepancmindy. Osobiście polecamy wjechać nieco w głąb doliny Truso do wsi Kvemo Okrokana (znajduje się tam prowizoryczny parking). Co prawda, Kvemo Okrokana oddalona jest od Kobi o zaledwie 4 km, ale odcinek ten jest nieciekawy, więc nie ma sensu męczyć się pieszo. Poza tym, lepiej zaoszczędzić czas i siły na dalszą wędrówkę. Oczywiście najprościej dojechać tam własnym samochodem, jednak co zrobić, gdy się go nie ma? W takiej sytuacji trzeba skorzystać z usług miejscowych kierowców. Gdzie ich szukać? Na główny placu w Stepancmindzie (tam, gdzie zatrzymują się marszrututki). Lokalsi stoją w “centrum” nawet poza sezonem, także bez większych trudności znajdziecie transport (nam zajęło to 5 minut). Z Kazbegi do Kvemo Okrokana jest nieco ponad 20 km, pokonanie samochodem tego dystansu zajmuje około 30-40 minut. Ponoć z Kazbegi do doliny Truso raz dziennie kursuje jakiś specjalny autobus/bus. Szczerze mówiąc, to nie wiemy, czy jest tak rzeczywiście, gdyż sami go nie widzieliśmy. Wiadomości tej nie mogliśmy również nigdzie zweryfikować, bo punkt informacji turystycznej w Stepancmindzie był zamknięty przez 3 dni.
Pieszą wycieczkę rozpoczynamy w wiosce Kvemo Okrokana.
Kvemo Okrokana podobnie jak Ketrisi wygląda na opuszczoną.
Według drogowskazu stojącego w osadzie, stąd do Zakagori jest 10,5 km.
Standardowo cena podwózki do Kvemo Okrokana uzależniona jest od liczby osób w samochodzie. My byliśmy we trójkę i płaciliśmy po 40 lari za głowę (~ 67 zł). Jest to cena już za przejazd w obie strony. Próbowaliśmy się targować, lecz nie przyniosło to zamierzonego efektu. Jeśli znajdziecie współtowarzyszy podróży, to prawdopodobnie zapłacicie nieco mniej. W sezonie wakacyjnym nie powinniście mieć z tym najmniejszych problemów, jednak pod koniec września było to awykonalne. Zanim zdecydujecie się na podwózkę, ustalcie z kierowcą ile czasu będziecie mogli zostać w dolinie Truso. My dogadaliśmy się na 6 godzin i uważamy, że jest to minimum, które gwarantuje w miarę spokojne przejście całej trasy (do posterunku granicznego). Osoby z bardzo dobrą kondycją mogą zaryzykować 5 godzin, ale naszym zdaniem lepiej mieć pewien zapas, żeby móc się delektować krajobrazami. Kierowca po przyjeździe do Kvemo Okrokana nie będzie na Was czekał na parkingu, tylko wraca do Stepancmindy. W dolinie Truso pojawi się ponownie o ustalonej godzinie, dlatego nie przychodźcie przed czasem, a tym bardziej nie spóźnijcie się, gdyż zażąda od Was ekstra dopłaty, albo już go tam nie będzie, bo odjedzie z innymi turystami. Właśnie z tego powodu, nie płaćcie mu od razu pełnej kwoty, dajcie mu najpierw połowę, a resztę po powrocie do Kazbegi.
Początkowy etap trekkingu to wędrówka najwęższą częścią doliny Truso, czyli wąwozem Kasara.
Po przejściu tego odcinka dolina się rozszerza.
Trekking w dolinie Truso
Tak jak pisaliśmy wcześniej, wędrówka doliną Truso nie należy do wymagających. Co prawda, trekking jest dość długi, ale nie ma tam żadnych męczących podejść, a tym bardziej technicznych trudności, więc wszyscy sobie z nim poradzą. Dolina jest stosunkowo płaska i mało zróżnicowana, przez co trasa może wydawać się monotonna. Szlak pieszy pokrywa się z drogą gruntową biegnącą dnem doliny, dlatego ciężko jest się tam zgubić. W trakcie spaceru nie będą potrzebne Wam żadne mapy, a nawet Google Maps, gdyż trakt jest dobrze widoczny z daleka. W dodatku, wzdłuż trasy ustawiono drogowskazy pokazujące dalszy kierunek wędrówki wraz z szacunkowym czasem przejścia. Według znaku stojącego w Kvemo Okrokana, z wioski tej do twierdzy Zakagori jest 10,5 km, a pokonanie tego fragmentu powinno zająć 3 godziny (i rzeczywiście tyle właśnie szliśmy). Rzecz jasna nikt Was nie zmusza do przejścia całej doliny. To gdzie dojdziecie zależy wyłącznie od Was samych i przede wszystkim Waszej kondycji. W przypadku doliny Truso nie ma sensu opisywanie krok po kroku całego trekkingu, gdyż nie występują tam żadne skomplikowane momenty. Tak naprawdę, wystarczy od początku do końca trzymać się drogi i maszerować przed siebie.
Przed nami pierwsze trawertyny, natomiast w zaroślach po prawej stronie "ukrywa się" kawiarnia Camping & Cafe Truso.
Przez dolinę Truso przebiega droga gruntowa, więc jeśli macie samochód terenowy, to możecie ją przejechać.
Wycieczkę rozpoczynamy na prowizorycznym parkingu we wsi Kvemo Okrokana. Po wyjściu z samochodu przechodzimy przez most nad rzeką Terek, a następnie skręcamy w lewo. Początkowy odcinek trekkingu to wędrówka przez wąwóz Kasara, stanowiący najwęższą część doliny Truso. Po przejściu kanionu (ma około 2-3 km długości), dolina rozszerza się i osiąga imponujące rozmiary. Część turystów pokonuje tylko ten fragment, gdyż ich celem jest kawiarenka Camping & Cafe Truso usytuowana w zaroślach nad rzeką. Można zrobić sobie w niej przerwę na kawę lub piwo, albo zostać na noc, gdyż jest to również kemping. Osobiście nie zaglądaliśmy tam, więc nie znamy cen, ale wydawało nam się, że jest nieczynna (była końcówka września). Nieopodal “lokalu” znajdują się sporej wielkości trawertyny. Od kawiarni kontynuujemy marsz w kierunku północno-wschodnim. Mniej więcej w połowie drogi do Zakagori leży wioska Ketrisi, a tuż przed nią zobaczycie największe i najładniejsze martwice o intensywnie pomarańczowej barwie i silnie żrącym zapachu. Jeśli planujecie spać na dziko w dolinie Truso, to pod żadnym pozorem nie rozbijajcie namiotu w ich pobliżu. Ponoć długotrwałe przebywanie w otoczeniu tych źródeł szkodzi zdrowiu. Wieś Ketrisi jest nie tylko opuszczona, ale i mocno zrujnowana. Mimo to, przechodząc przez nią, widzieliśmy parę dziadków siedzących przy jednym z domostw. Z tego co udało nam się dowiedzieć, to niektórzy mieszkańcy wracają do Ketrisi na sezon letni.
Stado krów wygrzewających się w promieniach wrześniowego słońca.
W trakcie wędrówki, co nóż spotykaliśmy jakieś zwierzęta hodowlane. W tym przypadku mijamy grupę mułów.
Za wsią Ketrisi znajduje się kładka, którą przechodzimy na drugą stronę rzeki. Od tego momentu maszerujemy wzdłuż lewego brzegu Terka (do tej pory wędrowaliśmy bezustannie prawą stroną). Pomału dochodzimy do ostatniej wioski położonej przed granicą, czyli Abano. Jest to dość huczne określenie, gdyż stoi tam raptem kilka budynków m.in. prowizoryczny sklep oraz malutki zabytkowy monastyr. Osoby chcące spędzić tu noc, mogą skorzystać również z prywatnych kwater. Ze wsi Abano widać już w oddali posterunek graniczny oraz wznoszące się nad nim wzgórze z twierdzą Zakagori. Po kilkudziesięciu minutach dochodzimy do punktu kontrolnego i w jego sąsiedztwie robimy pierwszy i w zasadzie jedyny dłuższy postój. W drodze powrotnej, warto urozmaicić sobie nieco trasę i trzymać się non stop lewego brzegu rzeki. Biegnie tamtędy ścieżka, która prowadzi m.in. do bulgoczącego jeziorka Abano, a następnie do kawiarenki. Przez dolinę Truso przebiega droga gruntowa, więc jeśli macie samochód terenowy, to możecie ją szybko przejechać, tylko pytanie brzmi po co? Zdecydowanie lepiej zostawić samochód w Kvemo Okrokana i poszwendać się po niej pieszo, żeby poczuć jej niezwykły klimat. Gwarantujemy, że po tak przyjemnie spędzonym dniu, Wasze “akumulatory” będą naładowane na bardzo długi czas.
Najbardziej spektakularne źródła mineralne leżące tuż przed wsią Ketrisi. Pamiętajcie, żeby w ich pobliżu nie rozbijać namiotów!
Wchodzimy do opuszczonej i zrujnowanej wsi Ketrisi.
Po wyjściu z wioski trafiamy na kładkę nad rzeką Terek. W sumie to ani razu w trakcie trekkingu nie musieliśmy zdejmować obuwia, żeby przejść przez potok.
W oddali widać już ostatnią wieś na naszej trasie, czyli Abano.
Warunki atmosferyczne podczas trekkingu były idealne.
Wioska Abano w pełnej okazałości.
Krowy odpoczywające przy zabytkowym monasterze.
Twierdza Zakagori będąca ostatnim punktem wycieczki. Ten malutki budynek na wzgórzu za nią to stary kościół prawosławny leżący już w Osetii Południowej.
Twierdza Zakagori to tak naprawdę ruiny ufortyfikowanej średniowiecznej wioski z przełomu XIII i XIV wieku.
Po krótkiej przerwie w pobliżu posterunku granicznego, rozpoczynamy mozolny powrót.
Postanawiamy urozmaicić sobie trasę i tym razem nie przechodzimy przez kładkę na drugi brzeg, tylko maszerujemy prosto (można iść również nieco wyżej obok wieży Ketrisi).
Wieś Ketrisi widziana z lewego brzegu.
Przy ładnej pogodzie ciężko jest się tu zgubić, gdyż drogę widać z daleka.
Jeśli planujecie przejść całą dolinę Truso, to pamiętajcie zaopatrzyć się w odpowiednią ilość wody oraz jedzenia.
Zbliżamy się do "bulgoczącego" jeziorka Abano Lake.
Jeziorko Abano wygląda tak, jakby non stop gotowała się w nim woda. “Bąbelki” to pękające pęcherzyki dwutlenku węgla, które akurat w tym miejscu wydostają się ze skał węglanowych.
Ostatni fragment wędrówki lewym brzegiem. Na końcu ścieżki znajdują się prowizoryczne schody zrobione ze starych opon, prowadzą one do kawiarenki. Następnie za pomocą kładki przejdziemy na prawą stronę Terka.
Zbliżenie na trawertyny (to te białe plamy w oddali) oraz na kładkę doprowadzającą do Camping & Cafe Truso.
Ponownie jesteśmy w wąwozie Kasara. Niedługo dotrzemy do parkingu, gdzie powinien już na nas czekać kierowca.
Powrót do Stepancmindy Gruzińską Drogą Wojenną.
Pozostałe wpisy z podróży do Gruzji:
- Podróż do Gruzji na własną rękę, plan podróży i praktyczne informacje
- Kutaisi, katedra Bagrata, monastyr Gelati, jaskinia Prometeusza i urbex w Ckaltubo
- Swanetia: wioska Uszguli i trekking do lodowca Shkhara
- Swanetia: Mestia i trekking do jezior Koruldi
- Co warto zobaczyć w Tbilisi? Największe atrakcje stolicy Gruzji
- Gruzińska Droga Wojenna: Mccheta i twierdza Ananuri
- Stepancminda: klasztor Cminda Sameba i Kazbek
Wpisy z Armenii:
- 3-dniowy wypad do Armenii podczas podróży po Gruzji
- Co warto zobaczyć w Armenii? Największe atrakcje