Marokańską przygodę rozpoczęliśmy w Marrakeszu, w którym spędziliśmy łącznie 2 dni. W październiku temperatury dochodziły tam do 36 stopni, więc nie było lekko. Marrakesz jest ogromną metropolią liczącą prawie milion mieszkańców. W tak dużym mieście nie ma mowy o ciszy i spokoju, panuje tam wszechobecny chaos. Większość atrakcji leży w obrębie medyny (mediny), czyli najstarszej dzielnicy charakteryzującej się gęstą zabudową i całą masą wąskich i krętych uliczek tworzących olbrzymi labirynt. Marrakesz bywa nazywany czerwonym miastem lub miastem ochry, gdyż fasady tamtejszych budynków są przeważnie w odcieniach czerwieni lub różu.
Jak dostać się do Marrakeszu?
Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest samolot. Niestety, w momencie planowania wyjazdu nie było żadnych bezpośrednich lotów z Polski, więc wybraliśmy opcję z Berlina. Bilety kupiliśmy tydzień przed wylotem, wraz z dodatkowym bagażem 20 kg kosztowały ok. 950 zł za osobę (cena za bilety w dwie strony). Jeśli ktoś chciałby skorzystać z takiej opcji, to do berlińskiego lotniska można dojechać autobusem Flixbus m.in. z Poznania i Wrocławia. Marrakesz jest bardzo dobrze skomunikowany z pozostałymi dużymi miastami Maroka tj.: Agadir, Casablanca, Rabat, Meknes, Fez, czy Tanger. Istnieje wiele dogodnych połączeń autobusowych i pociągowych, więc nie ma żadnych problemów z przemieszczaniem się między nimi.
Dojazd z lotniska do medyny
Port lotniczy w Marrakeszu oddalony jest od medyny o ok. 5 km, a od placu Dżami al-Fana o ok. 6 km. Najszybciej do medyny dojedziemy taksówką za 50 dirhamów (5 euro). Z lotniskowego parkingu odjeżdża także autobus nr 19 za 30 dirhamów (3 euro). My wybraliśmy opcję najwolniejszą, ale dostarczającą najwięcej przeżyć, czyli zwykły autobus miejski nr 20 za 4 dirhamy. Żeby go złapać trzeba wyjść z terenu lotniska na główną drogę. Do medyny jedzie się nim ok. 6 przystanków.
Restauracja w jednym z riadów.
Gdzie spać w Marrakeszu?
W Marrakeszu spaliśmy w hostelu znalezionym na Bookingu. Naturalnie wybraliśmy jedną z najtańszych opcji, która miała bardzo dobre oceny. W hostelu Kasbah Red Castle Hostel spędziliśmy w sumie 4 noce. Nocka w pokoju 4-osobowym kosztowała niecałe 40zł (już z podatkiem city tax). Jeśli ktoś preferuje niskobudżetowe wyjazdy to na pewno będzie zadowolony ze standardu oraz przede wszystkich z pomocnej obsługi. W hostelu można zjeść pyszne śniadanie i kolację, a także kupić wycieczki w dobrych cenach.
Nasz hostel.
Gdzie i co jeść?
W obrębie medyny jest pełno knajp i straganów z jedzeniem. Ceny w nich są bardzo zróżnicowane, jednak chcąc zjeść obiad trzeba liczyć się z wydatkiem ok. 10 euro. Dla przykładu, w restauracji obok meczetu Ben Youssefa za szawarmę z frytkami zapłaciliśmy 50 dirhamów (5 euro), do tego świeży sok pomarańczowy lub Ice Tea w butelce za 20 dirhamów (2 euro). Najchętniej stołowaliśmy się w naszym hostelu. Dlaczego? Bo było dużo, pysznie i tanio. Śniadanie kosztowało 20 dirhamów (2 euro) i składało się z omleta, dżemów, miodu, oliwy, serka topionego, świeżych bagietek, placków (msemmen), soku z pomarańczy oraz marokańśkiej herbaty. Podawana o godz. 21 kolacja była prawdziwą ucztą, zawsze serwowany był tadżin (mięsny lub wegetariański, w zależności jaki kto chciał), sałatka marokańska, dodatkowe mini potrawy (np. bakłażan, zupa harira), chleb khobz, sałatka ze świeżych owoców na deser oraz napoje: woda, sok pomarańczowy i herbata marokańska, a wszystko to za jedyne 50 dirhamów (5 euro)!
Co warto zobaczyć w Marrakeszu? Największe atrakcje Marrakeszu
Marrakesz jest miastem piekielnie egzotycznym i orientalnym, już sama jego nazwa rozbudza wyobraźnię. Panuje tu specyficzna atmosfera, której nie spotkamy nigdzie indziej. To właśnie ten niepowtarzalny klimat jest największym atutem Marrakeszu. Pomimo swojej odmienności, miasto mnie nie zachwyciło, a nawet w pewnym stopniu zraziło. Bezustanne zaczepki naciągaczy sprawiają, że człowiek nie jest w stanie się zrelaksować. Jeszcze bardziej od natarczywych bajerantów rozczarowują zabytki. Na papierze lista atrakcji wydaje się imponująca, jednak w rzeczywistości wystarczy krótki spacer, żeby odwiedzić je wszystkie. Część z nich jest w kiepskim stanie technicznym, a do niektórych nie można w ogóle wejść (niemuzłumanie mają zakaz wchodzenia do meczetów w całym Maroku). Bilety wstępu zawsze są po 70 dirhamów (7 euro), co moim zdaniem jest ceną wygórowaną i zazwyczaj nieadekwatną do tego co oferują.
Medyna w Marrakeszu
Główną atrakcją Marrakeszu jest medyna, czyli najstarsza dzielnica miasta częściowo otoczona murami. W 1985 roku została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Tak naprawdę jest to oddzielny organizm miejski z chaotyczną zabudową i gęstą siecią uliczek. Bardzo często są to ślepe uliczki prowadzące do czyjegoś mieszkania. Układ urbanistyczny jest tu na tyle skomplikowany, że nie radzi sobie z nim nawet Google maps gubiąc się co chwila. Medyna jest jednym wielkim bazarem, gdzie nie spojrzeć tam stragany, kramy, sklepiki oraz małe zakłady rzemieślnicze. Kupimy tu dosłownie wszystko, od gustownego rękodzieła, po chińską tandetę. Przemierzając niektóre uliczki medyny można poczuć się jak w filmach o Indianie Jonesie. Medyna w Marrakeszu jest czymś unikatowym na skalę światową, dlatego przyciąga masę turystów. Jedni są nią zafascynowani, a drudzy zawiedzeni, ja znajduję się gdzieś pośrodku. Dlaczego?
Dzielnica jest mocno zaniedbana, w szczególności jej boczne i mniej uczęszczane uliczki. Sporo budynków jest w opłakanym stanie, mówiąc krótko rozpadają się. Wszędzie walają się śmieci. W powietrzu czuć częściej nieprzyjemne zapachy niż aromat orientalnych przypraw. Ogromnym minusem są skutery, które pędzą jak szalone przez wąskie uliczki nie zważając na przechodniów. Medyna to skupisko wszelakiej maści naciągaczy i nagabywaczy. Chętnie Ci pomogą jak zabłądzisz, zaprowadzą gdzie zechcesz (okrężną drogą), pokażą ciekawe miejsca, podpowiedzą, że wejście do pałacu jest akurat dzisiaj zamknięte (co nie jest prawdą), zaproponują haszysz, skórzaną kurtkę, dywan w super cenie, czyli za 1500 euro lub polecą tanią restaurację z tarasem na dachu z pięknym widokiem (jak tam wejdziesz, to okaże się, że nic z niego nie widać), a na koniec upomną się o napiwek za przysługę. Najlepiej w ogóle nie korzystać z owych usług i nie wdawać się w zbyt zażyłe rozmowy z zaczepiającymi lokalsami. Spacerując po medynie najrozsądniej jest trzymać się głównych arterii, wtedy mamy szansę nie pobłądzić. Nocne zapuszczanie się w głąb labiryntu może okazać się prawdziwą szkołą przetrwania, więc jeśli nie szukacie przygód, to należy tego unikać.
Plac Dżemaa el-Fna
Największy plac leżący w granicach medyny, w przeszłości znajdował się tu m.in. targ niewolników. Jest to najpopularniejsza atrakcja Marrakeszu będąca zarazem jego symbolem. Moim zdaniem jest to również najbardziej przereklamowane miejsce, które nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jest tam co prawda głośniej i tłoczniej, ale poza tym przypomina resztę medyny. Na podniszczonych straganach można kupić wyciskany sok ze świeżych owoców lub zrobić tatuaż z henny. Osoby wrażliwe na krzywdę zwierząt powinny omijać to miejsce szerokim łukiem. Dość szokującym widokiem są małpy poprzebierane w stroje małych dziewczynek i więzione na grubych łańcuchach. Dżemaa el-Fna lepiej prezentuje się z góry niż z dołu, z tej perspektywy możemy zobaczyć jego imponujące rozmiary. W tym celu warto wstąpić do jednej z restauracji na obrzeżach placu z tarasem na dachu (wystarczy zamówić colę lub herbatę). My trafiliśmy akurat na moment nawoływania na modlitwę, co dodało mu jeszcze bardziej osobliwego charakteru. Ponoć po zachodzie słońca plac ożywa i wygląda znacznie ciekawiej. Niestety, ale nie było nam dane tego doświadczyć, może wówczas zmieniłbym swoje zdanie o Dżemaa el-Fna, aczkolwiek wydaje się to mało prawdopodobne.
Meczet Księgarzy (Koutoubia)
Największy i najbardziej znany meczet w Marrakeszu. Jego monumentalny minaret jest charakterystycznym elementem panoramy miasta. Wieża wznosi się na wysokość 77 m (niektóre źródła podają 69 m). Nazwa meczetu pochodzi od księgarzy i bibliotekarzy, którzy w zamierzchłych czasach sprzedawali w pobliżu świątyni rękopisy i książki. Niemuzułmanie mają zakaz wstępu do wnętrza meczetu, można go obejść dookoła, ale nie jest to szczególnie atrakcyjne. Meczet Księgarzy leży na obrzeżach medyny, z placu Dżemaa el-Fnat dojdziemy do niego w 5 minut (ok. 200 m). Świątynia sąsiaduje z parkiem Lalla Hasna, w którym można skryć się przed prażącym słońcem.
Meczet i medresa Alego ibn Jusufa (Ben Youssef)
Meczet Alego ibn Jusufa to z kolei największy meczet w granicach medyny. Tu również nie wejdziemy, chcąc cokolwiek zobaczyć trzeba skorzystać z tarasu jednej z restauracji leżących w pobliżu świątyni. Obok meczetu, a właściwie tuż za nim, znajduje się słynna medresa Alego ibn Jusufa, czyli koraniczna szkoła. Medresa jest udostępniona turystom, jednak w chwili naszego pobytu była nieczynna z powodu remontu. Ponoć jest to największa medresa w regionie Maghrebu (obszar północno-zachodniej Afryki). Naprzeciwko meczetu znajduje się niewielki, aczkolwiek bardzo cenny zabytek Kubba Ba’Adyin, będący pozostałością po Almorawidach. Jest to kwadratowa konstrukcja zwieńczona kopułą. Dokonywano tam ablucji, czyli rytualnego oczyszczenia. Wejście do obiektu jest płatne, alternatywą jest darmowa obczajka przez ogrodzenie (my tak zrobiliśmy).
Po lewej stronie wejście do meczetu Alego ibn Jusufa (Ben Youssef), po prawej Kubba Ba’Adyin
Pałac El-Bahia
Moim zdaniem najciekawszy i przede wszystkim najlepiej zachowany zabytek Marrakeszu. Wejście do pałacu jest oczywiście płatne, ale w tym przypadku cena wydaje się być odpowiednia do oferowanej jakości, gdyż pałac ma słuszne rozmiary, a do tego został odrestaurowany. Zwiedzając go przechodzi się z jednego dziedzińca na drugi. Obejście obiektu szybkim tempem zajmuje ok. 20-30 minut. Największe wrażenie robi główny dziedziniec wyłożony ceramicznymi płytkami z fontanną na środku. Znajdziemy tutaj również mini ogrody z egzotycznymi roślinami. W rezydencji panuje cisza i spokój, więc złapiemy chwilę wytchnienia od głośnej medyny.
Pałac El-Badi
W przeszłości musiała to być wspaniała rezydencja, ale na chwilę obecną są to ruiny mające niewiele wspólnego z pałacem. Nie przesadzając, są tu same mury i to jeszcze w kiepskim stanie. Pałac obszarowo zajmuje rozległy teren, mimo to nie bardzo jest tu co oglądać. Sercem rezydencji jest główny dziedziniec z imponującym basenem, niestety woda w zbiorniku ma zielony kolor i nieprzyjemnie pachnie. Na uwagę zasługuje pomieszczenie z zabytkowym drewnianym minibarem z meczetu Księgarzy (nie można robić mu zdjęć). Minibar znajduje się w każdym meczecie, jest to wysokie krzesło przypominające schody służące do głoszenia kazania (chutba). Pałac El-Badi uatrakcyjniają gniazdujące na murach bociany. W październiku było ich całkiem sporo, spacerując po ruinach miło było posłuchać bocianiego klekotania. Wejście do pałacu jest płatne.
Nekropolia Sadytów
W skład nekropolii, czyli starego cmentarzyska wchodzą dwa pokaźne mauzolea. W bogato zdobionych grobowcach spoczywają książęta z dynastii Saadytów. Nekropolia posiada przestronny dziedziniec z ogrodami m.in. rosną tu gigantyczne palmy daktylowe. Obejście całego kompleksu zajmuje raptem kilka minut, za które musimy zapłacić. Pomimo niewielkich rozmiarów, nekropolia Sadytów jest obowiązkową pozycją do odwiedzenia. Jeśli będziecie mieli problem, żeby tu trafić, to kierujcie się na zabytkowy meczet Kazba (Moulay El Yazid), wejście do nekropolii jest z boku świątyni. Sam meczet Kazba też jest niczego sobie, więc warto poświęcić mu trochę czasu.
Pozostałe ciekawe miejsca w Marrakeszu
Będąc w Marrakeszu chciałem koniecznie zobaczyć najładniejszą bramę miejską, czyli Bab Agnaou. Jak na złość była w trakcie remontu i szczelnie obstawiały ją rusztowania. Może Wy będziecie mieć więcej szczęścia. Jedną z najczęściej polecanych miejscówek w Marrakeszu są ogrody Majorelle. Przeglądając zdjęcia w Internecie nie zainteresowały nas na tyle, żeby je odwiedzić, tym bardziej, że zajmują stosunkowo niewielki obszar. Wejście do ogrodów jest płatne i kosztuje standardowo 70 dirhamów, chcąc je zwiedzić wraz z muzeum Yves Saint Laurent (francuski projektant mody) cena wzrasta do 150 dirhamów. W Marrakeszu jest również garbarnia i farbiarnia skór, co prawda nie tak duża i słynna, jak ta z Fezu, ale warto ją odwiedzić, jeśli nie planujecie wizyty w tym drugim mieście. Wejście do garbarni jest darmowe. W kwestii jej zwiedzania, najlepiej pogadać z obsługą hotelu/hostelu, w którym śpicie. Polecą Wam sprawdzonego i pewnego przewodnika, pod żadnym pozorem nie bierzcie przewodnika z ulicznej łapanki.
Meczet Kazba, oficjalnie nazywany Moulay El Yazid
Czy Marrakesz jest drogi?
Ceny w Marrakeszu są wyższe niż w pozostałych częściach kraju. Różnicę tą widać zarówno w restauracjach, jak i hotelach/hostelach. Spore dysproporcje są także w cenach biletów wstępu, w Fezie są po 20-25 dirhamów (2-2,5 euro). Chcąc odwiedzić wszystkie wyżej wymienione atrakcje w Marrakeszu trzeba wydać 42 euro (bez wstępu do muzeum Yves Saint Laurent). Nie jest to oszałamiająca kwota, ale gdy zestawimy ją z innymi wydatkami, to uświadomimy sobie, że Marrakesz jest dość drogi. Dla przykładu, 3-dniowa wycieczka na Saharę kosztowała 75 euro/osoba, a 2-dniowy wypad na najwyższy szczyt Maroka (Toubkal) wyniósł nas 53 euro/osoba (dojazdy, przewodnik, nocleg w schronisku). Podobno przed pandemią ceny w Marrakeszu były niższe, wydaje się to bardzo prawdopodobne, gdyż miasto żyje z turystyki, a ta prawie całkowicie zamarła w Maroku.
Park Lalla Hasna, w tle minaret meczetu Księgarzy
Podsumowanie
Pomimo narzekań, cieszę się, że odwiedziłem Marrakesz i przekonałem się na własnej skórze, jaki jest faktycznie. Czerwone miasto posiada wiele niedoskonałości, ale jego orientalny klimat bije je wszystkie. Zdaję sobie sprawę, że podczas pandemii wszystko wygląda zupełnie inaczej niż w normalnych warunkach. Gołym okiem było widać, że brakuje tam turystów, bardzo często byliśmy jedynymi obcokrajowcami szwendającymi się po medynie. Miało to swoje plusy, jak choćby brak tłoku, ale i minusy, ceny poszybowały gwałtownie w górę, a naciągacze atakowali z jeszcze większym zaangażowaniem. Na pytanie, czy polecam podróż do Marrakeszu, odpowiedź jest oczywista i brzmi: tak. Warto tu przyjechać i wyrobić sobie własne zdanie o tym mieście, może Was Marrakesz akurat oczaruje.
Fragment odrestaurowanych murów miejskich
KONIEC
Pozostałe wpisy o Maroku:
- Podróż do Maroka na własną rękę. Plan podróży i przydatne informacje
- Wejście na Dżabal Tubkal, najwyższy szczyt Maroka i Afryki Północnej
- Wycieczka na Saharę do Merzouga, kasba Ajt Bin Haddu i wąwóz Todra
- Co warto zobaczyć w Fezie? Największe atrakcje Fezu
- Szafszawan, czyli marokańskie Niebieskie Miasto
- Czy warto odwiedzić Casablankę i Rabat?