Z całą pewnością Armenia nie należy do najpopularniejszych kierunków turystycznych. Co więcej, rzadko kiedy sama w sobie stanowi główny cel podróży, dlatego warto zajrzeć do niej przy okazji. My odwiedziliśmy ją w trakcie podróży po Gruzji. Z Tbilisi do ormiańskiej granicy jest raptem 75 km, więc szkoda byłoby nie wykorzystać takiej szansy będąc już tak blisko. W sumie w Armenii spędziliśmy pełne 3 dni. Początkowo byliśmy sceptycznie nastawieni do ów wypadu, gdyż wydawało nam się, że niewiele zobaczymy w tak krótkim czasie, nie mówiąc już o poczuciu atmosfery panującej w tym kraju. Obecnie zmieniliśmy swoje nastawienie i uważamy, że jak najbardziej opłaca się jechać do Armenii choćby na weekend. Jeśli dobrze zaplanujecie sobie tam pobyt, to w ciągu kilku dni zwiedzicie większość najciekawszych miejsc, bowiem państwo to zajmuje niewielką powierzchnię.
Erywań z Araratem w tle.
Na wstępie zaznaczymy, że w Armenii nie ma światowej sławy zabytków, które powalają na kolana lub wywołują efekt WOW. Jeśli właśnie na to liczycie, to lepiej od razu ją sobie odpuśćcie, ponieważ tylko się nią rozczarujecie. Zapewne nie będzie to dla Was wielkim zaskoczeniem, gdy napiszemy, że najcenniejszymi atrakcjami Armenii są stare budowle sakralne m.in. średniowieczne klasztory. Co prawda, Armenia jest krajem górzystym, więc można uskutecznić tam jakiś ciekawy trekking, jednak w przypadku 3-dniowego pobytu górskie wycieczki wydają się zbyt czasochłonne. Tak jak pisaliśmy w pierwszym artykule o Armenii, nie chcieliśmy niepotrzebnie tracić czasu na transport marszrutkami, dlatego wybraliśmy się na dwie płatne wycieczki. Podczas pierwszego tripa odwiedziliśmy klasztor Geghard oraz świątynię i wąwóz Garni. Następnego dnia udaliśmy się do klasztoru Chor Wirap oraz nad jezioro Sewan do klasztoru Sewanawank. Z kolei cały trzeci dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Erywania.
Klasztor Chor Wirap to bez wątpienia jedna z najpopularniejszych atrakcji Armenii.
Największe atrakcje Armenii
Klasztor Geghard
Jeden z najważniejszych i najcenniejszych zabytków Armenii wpisany w 2000 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Klasztor leży około 40 km na wschód od Erywania. Położony jest w malowniczej dolinie rzeki Azat. Powstał w IV wieku w miejscu, w którym niegdyś wypływało święte źródło z jaskini. Według legendy założycielem świątyni był sam Grzegorz Oświeciciel (to on rozpoczął chrystianizację Armenii). Geghard zburzyli w IX wieku Arabowie, ale w późniejszym okresie został on odbudowany. Lata świetności klasztoru przypadają na XII i XIII wiek, kiedy to pojawiły się w nim najpierw relikwie św. Andrzeja i św. Jana, a następnie Włócznia Przeznaczenia (zgodnie z chrześcijańską tradycją jest to włócznia, którą przebito Jezusa zanim zdjęto go z krzyża). Świątynia zawdzięcza swoją nazwę właśnie tej relikwii, gdyż z języka ormiańskiego można ją przetłumaczyć jako “klasztor włóczni”. Obecnie Włócznia Przeznaczenia przechowywana jest w katedrze w Eczmiadzynie. Kompleks Geghard składa się z głównego kościoła oraz licznych mniejszych świątyń, kaplic, ołtarzy i grobowców wykutych w skale. Całość otoczona jest murem obronnym. Na terenie klasztoru można zobaczyć masę bogato zdobionych chaczkarów (pionowo ustawione płyty kamienne) z charakterystycznym krzyżem ormiańskim. Wejście do Geghard jest darmowe, podobnie jak do wszystkich innych chrześcijańskich świątyń w Armenii.
Niestety, ale na chwilę obecną główna świątynia klasztoru Geghard obstawiona jest rusztowaniami.
Klasztor został wykuty częściowo w skale, przez co w niektórych miejscach wygląda na nieukończony.
Wnętrze kościoła jest surowe, a jego ściany mają czarną barwę.
Na terenie klasztoru znajduje się wiele bogato zdobionych chaczkarów.
Świątynia Garni
Starożytna świątynia wznosząca się nad doliną rzeki Azat będąca symbolem przedchrześcijańskiej Armenii. Ta klasyczna budowla oddalona jest od Erywania mniej więcej o 30 km i leży w wiosce noszącej tą samą nazwę (Garni). Jadąc do klasztoru Geghard przejeżdża się tuż obok niej. Dokładnie nie wiadomo kiedy Garni powstała i przede wszystkim jaką pełniła funkcję, ale najpopularniejsza teza zakłada, że była to świątynia poświęcona Mitrze (bóg ognia) i powstała w I wieku n.e. na polecenie króla Armenii Tiridatesa I. Po przejściu Armenii na chrześcijaństwo w 301 roku przekształcono ją na letnią rezydencję królewską. Świątynia Garni zawaliła się podczas trzęsienia ziemi w 1679 roku. Dopiero w II połowie XX wieku (lata 1969–1975) zrekonstruowano ją przy użyciu oryginalnych elementów. Budynek z zewnątrz robi niesamowite wrażenie, gdyż otaczają go kolumny w porządku jońskim, ale jego wnętrze (naos) jest kompletnie puste. W zamierzchłych czasach świątynia wraz z przylegającymi do niej terenami wchodziła w skład twierdzy rozciągającej się na tutejszym wzgórzu. W miejscu tym zachowało się wiele reliktów z przeszłości, dlatego obszar ten jest cennym stanowiskiem archeologicznym. Znajdują się tu m.in. ruiny łaźni rzymskiej z częściowo zachowaną mozaiką podłogową, fundamenty starego kościoła oraz brama wejściowa. Chcąc zwiedzić Garni należy kupić bilet za 1,5 tys. AMD, czyli około 16,5 zł.
Świątynia Garni to symbol przedchrześcijańskiej Armenii.
Budowla przypomina greckie świątynie, gdyż otaczają ją kolumny w porządku jońskim.
Wejście na teren świątyni jest płatne, bilet kosztuje 1,5 tys. AMD, czyli około 16,5 zł.
Wąwóz Garni
Jak sama nazwa wskazuje, wąwóz ten również znajduje się w wiosce Garni i sąsiaduje ze słynną świątynią, a właściwie to leży u podnóża klifu, na szczycie którego ją wzniesiono. Jest to najbardziej spektakularny odcinek doliny rzeki Azat. Wąwóz Garni słynie z bazaltowych kolumn/słupów ozdabiających jego strome zbocza. Formacje te ze względu na swój kształt nazywane są “kamiennymi organami”, albo “symfonią kamieni”. Jak powstają takie cuda? Tworzą się w wyniku stygnięcia zakrzepłej lawy, która kurczy się i pęka na pionowe słupy skalne. Występowanie ów formacji świadczy o tym, że w zamierzchłych czasach teren ten charakteryzował się wzmożoną działalnością wulkaniczną. Wąwóz jest niezwykle ciekawy i warto go odwiedzić (miłośnicy geologii i geografii będą w siódmym niebie). Dnem wąwozu poprowadzono brukowaną drogę. Jej przejście w jedną stronę zajęło nam około 20-30 minut. Osoby nie lubiące chodzić mogą przejechać się meleksem, ale nie wiemy ile taka przyjemność kosztuje, gdyż sami z niej nie korzystaliśmy. Są także konie, ale z oczywistych względów odradzamy taką przejażdżkę. Wejście do wąwozu jest płatne, bilet kosztuje tylko 200 AMD, czyli około 2 zł. Wąwóz Garni wraz ze świątynią Garni i klasztorem Geghard zwiedza się zazwyczaj w trakcie jednej wycieczki, bowiem wszystkie wymienione miejscówki leżą wzdłuż tej samej drogi.
Wąwóz Garni jest najbardziej spektakularnym fragmentem doliny rzeki Azat.
Strome zbocza wąwozu ozdabiają bazaltowe kolumny przypominające kamienne organy.
Formacje te powstały w wyniku stygnięcia zakrzepłej lawy, która skurczyła się i popękała na pionowe słupy skalne.
Przez wąwóz przebiega brukowana droga. Jej przejście w jedną stronę zajęło nam około 20-30 minut.
Klasztor Chor Wirap (Khor Virap)
Jeden z najładniej położonych zabytków Armenii. Chor Wirap usytuowany jest na niskim wzgórzu wyrastającym w pobliżu wsi Lusarat tuż przy granicy z Turcją (granica przebiega zaledwie 100 m dalej). Taka lokalizacja sprawia, że z klasztoru rozpościera się fantastyczna panorama na górę Ararat. Miejsce to oddalone jest od ormiańskiej stolicy o około 40 km. Chcąc do niego dojechać, musicie kierować się na południe kraju do miasta Artaszat. Początkowo klasztorne wzgórze było wykorzystywane jako królewskie więzienie. W jego zboczach znajdowały się głębokie doły wypełnione jadowitymi wężami i pająkami, do których wrzucano skazańców. W jednym z nich, król Armenii Tiridates III uwięził Grzegorza Oświeciciela. Św. Grzegorz przesiedział w podziemnym lochu bagatela 13 lat (niektóre źródła podają, że nawet 14 lub 15 lat)! Jego cela przetrwała do dnia dzisiejszego i została udostępniona turystom. Można do niej zejść za pomocą metalowej drabiny zamontowanej w wąskiej studni (ma około sześciu metrów głębokości). Klasztor zawdzięcza swą nazwę ów jamie, gdyż Chor Wirap można przetłumaczyć jako “głębokie lochy”. Pierwszą kaplicę w tym miejscu wybudowano już w 642 roku, jednak nie przetrwała ona próby czasu. W 1662 roku, w pobliżu jej ruin, wzniesiono kościół p.w. Matki Boskiej zwany również Astvatsatsin (stoi do chwili obecnej). Z kolei nad jamą, w której przetrzymywano św. Grzegorza, w 1669 roku postawiono niewielki kościółek św. Grzegorza. Otwór wejściowy do lochu znajduje się w jego wnętrzu przy ołtarzu. Cały kompleks Chor Wirap otacza mur obronny odrestaurowany w II połowie XX wieku. Warto wiedzieć, że w przeszłości klasztor był również ważnym ośrodkiem edukacji i nauki, a także siedzibą patriarchy Armenii.
Klasztor Chor Wirap na tle masywu Ararat.
W centralnej części klasztoru wnosi się kościół p.w. Matki Boskiej zwany również Astvatsatsin.
Podobnie jak w przypadku innych ormiańskich świątyń, wnętrze kościoła jest surowe i pozbawione przepychu.
Po lewej stronie zejście do lochu, w którym przetrzymywano św. Grzegorza, a po prawej jego cela.
Klasztor Sewanawan
Legendarny klasztor usytuowany na niewielkim górzystym półwyspie wcinającym się w wody jeziora Sewan (największy zbiornik na terytorium Armenii). Pierwotnie obiekt leżał na wyspie, ale w czasach Związku Radzieckiego jezioro Sewan zostało częściowo osuszone. W wyniku tych działań doszło do obniżenia poziomu wody w akwenie i tym samym do połączenia wyspy ze stałym lądem. Świątynia oddalona jest o 67 km na północny-wschód od Erywania i około 3 km na północ od miasta Sewan. Według legendy, klasztor powstał w 305 roku, a jego założycielem był sam Grzegorz Oświeciciel. W skład klasztoru wchodzą dwa kościoły: Arakeloca, czyli p.w. Apostołów (większy) i Astavacocina, czyli p.w. Matki Bożej (mniejszy). Oba obiekty są do siebie łudząco podobne pod względem architektonicznym. Co więcej, zostały wzniesione w tym samym okresie, czyli w IX wieku, a dokładnie w 874 roku. Głównym materiałem użytym do ich budowy był tuf wulkaniczny, czyli ciemna skała osadowa niezwykle popularna w tym rejonie.
Klasztor Sewanawan leżący na półwyspie wcinającym się w wody jeziora Sewan.
Klasztor składa się z dwóch kościołów: Astavacocina (po lewej) oraz Arakeloca (po prawej).
Nazwa klasztoru w języku ormiańskim (Sev Vank) oznacza Czarny Klasztor, co może mieć bezpośredni związek z kolorem obu świątyń, albo z funkcją jaką dawno temu sprawowało to miejsce. Sewanawan był odizolowanym i niezwykle surowym klasztorem, do którego zsyłano za karę mnichów z Eczmiadzynu. Ich głównym zajęciem było przepisywanie manuskryptów. Ze względu na trudno dostępną lokalizację (skalista wyspa), Sewanawan miał strategiczne znaczenie podczas wojen ormiańsko-arabskich. Na szczycie klasztornego wzgórza znajdują się pozostałości, a właściwie to same fundamenty, trzeciego monasteru. Mowa o kościele p.w. Zmartwychwstania. Z ruin można wywnioskować, że był on większy od sąsiednich świątyń, a także prawdopodobnie starszy. Niestety obiekt zawalił się w 995 roku podczas silnego trzęsienia ziemi. Na terenie klasztoru nie brakuje także bogato zdobionych chaczkarów. Wejście do świątyni jest darmowe. Na wzgórze prowadzą strome schody, na których siedzą i żebrzą stare Ormianki.
Wnętrza kościołów, po lewej świątynia p.w. Apostołów, a po prawej p.w. Matki Bożej.
Na wzgórzu klasztornym znajdują się ruiny trzeciej świątyni.
Jezioro Sewan
Największe jezioro Armenii oraz całego Zakaukazia o powierzchni 1242 km² (dla przykładu Śniardwy ma tylko 113,8 km²). Zbiornik jest oddalony o około 60 km na północny-wschód od Erywania. Największym ośrodkiem leżącym na jego wybrzeżu jest blisko 20-tysięczny Sewan. Akwen ma 74 km długości, 32 km szerokości, 80 m głębokości (średnia głębokość to 27 m) oraz 32 km3 objętości. Parametry te różnią się w zależności od źródeł, ale i tak sprawiają, że jest jednym z największych wysokogórskich jezior Eurazji (leży na wysokości około 1900 m n.p.m). Podwodny grzbiet wyraźnie dzieli jezioro na dwie części: północną - nazywaną Małym Sewanem i południową - zwaną Duży Sewanem. Niewiele brakowało, a akwen podzieliłby los Jeziora Aralskiego. Dlaczego? W czasach Związku Radzieckiego postanowiono go częściowo osuszyć. Wodę z jeziora intensywnie wykorzystywano do nawadniania pól, a także do produkcji energii. W wyniku rabunkowej gospodarki, poziom wody w jeziorze obniżył się o 20 m, z kolei jego powierzchnia skurczyła się o około 200 km2, a objętość zmalała o 40%.
Jezioro Sewan to największy akwen Armenii oraz całego Zakaukazia.
Pod względem zajmowanej powierzchni, Jezioro Sewan jest prawie 11-krotnie większe od Jeziora Śniardwy (największe jezioro w Polsce).
Chcąc uchronić akwen przed całkowitym wyschnięciem, wybudowano 49-kilometrowy kanał dostarczający wodę z rzeki Arpa. Pomimo, że do jeziora wpada aż 28 rzek, a tylko jedna wypływa (Hrazdan) to lustro wody podnosi się bardzo powoli, gdyż większość wody odparowywuje (oddziaływanie tutejszego klimatu). W 1978 roku utworzono Sewański Park Narodowy, którego granice obejmują całe jezioro wraz z otaczającymi go terenami. Na obszarze SPN występuje wiele endemicznych gatunków roślin. W przeszłości jezioro Sewan wraz z jeziorami Urmia i Wan nazywano trzema wielkimi morzami starożytnej Armenii (obecnie Urmia leży w Iranie, a Wan w Turcji). Zbiornik Sewan jest bardzo cenny dla Armenii z punktu widzenia gospodarczego (połowy ryb, produkcja prądu, rolnictwo), a także rekreacyjnego, bowiem wokół jeziora znajdują się plaże oraz liczne ośrodki turystyczne.
W czasach Związku Radzieckiego zbiornik częściowo osuszono obniżając poziom wody o 20 m.
Obecnie jezioro Sewan jest pod ścisłą ochroną, gdyż leży na obszarze Sewańskiego Parku Narodowego.
Erywań
Największe i najstarsze miasto Armenii pełniące funkcję stolicy kraju. Mieszka w nin ponad milion Ormian, co stanowi około ⅓ populacji Armenii. Pomimo, że Erywań założono już w 782 roku p.n.e., jako Erebuni, to do czasów współczesnych nie dotrwały żadne stare zabytki. Nie liczcie na spacer po klimatycznej starówce, gdyż jej tam po prostu nie ma (została zburzona w czasach Związku Radzieckiego). Mimo wszystko, w stolicy jest kilka ciekawych miejsc wartych zobaczenia, jak choćby plac Republiki, czy słynne Kaskady. Wybierając się do Erywania sądziliśmy, że zastaniemy tam biedną i zacofaną postradziecką stolicę, a tymczasem zobaczyliśmy czyste, uporządkowane i stosunkowo bogate miasto. Oczywiście szwendaliśmy się wyłącznie po centrum miasta, a nie po peryferyjnych dzielnicach. Erywań zaskoczył nas pozytywnie, dlatego szczerze go polecamy. Ostatnimi czasy ormiańska stolica przeżywa gwałtowny rozkwit, co zresztą widać na każdym kroku. Metropolia coraz bardziej przypomina nowoczesne miasta z zachodu. Najbardziej zdziwieni jesteśmy ogromną ilością restauracji. Warto zaznaczyć, że nie są to jakieś zwykłe knajpki typu fast food, tylko eleganckie lokale w europejskim stylu (niestety ceny również są w nich europejskie). Ile czasu potrzeba, żeby zwiedzić Erywań? Spokojnie uwiniecie się w ciągu jednego dnia. My szwendaliśmy się po stolicy bez przewodnika i ani razu nie zabłądziliśmy. Nie korzystaliśmy przy tym z żadnej komunikacji miejskiej, czy Bolta. Wszędzie chodziliśmy pieszo, nawet do Cicernakaberd (Kompleks Pamięci Ludobójstwa Ormian).
Jedna z uliczek ormiańskiej stolicy.
Fontanna w paku Shahumyan.
Co warto zobaczyć w Erywaniu?
Plac Republiki
Najpopularniejszy i najważniejszy plac w Erywaniu będący wizytówką stolicy. Wokół placu stoi kilka imponujących gmachów użyteczności publicznej m.in. Narodowa Galeria, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Hotel Armenia Marriott i Poczta Główna. Miejsce to ma szczególne znaczenie dla Ormian, gdyż stanowi symbol ich odwagi i oporu przeciwko władzy. Można go porównać do placu Wolności w Tbilisi. Odbywały się na nim różne demonstracje i wiece polityczne m.in. “armeńska aksamitna rewolucja” w 2018 roku. Plac powstał w I połowie XX wieku w czasach Związku Radzieckiego. Prace budowlane ruszyły w 1926 roku i trwały 3 lata do 1929 roku, aczkolwiek niektóre budynki ukończono znacznie później, jak choćby gmach Narodowej Galerii, który ostatecznie oddano do użytku dopiero w 1977 roku. W 1940 roku na placu ustawiono 7-metrowy pomnik Lenina i tym samy przechrzczono go na plac Lenina. Po rozpadzie ZSRR zmieniono jego nazwę na plac Republiki, a posąg przeniesiono w inną lokalizację. Plac przeszedł kilka renowacji, podczas remontu w 2003 roku odkryto i odsłonięto pozostałości XVIII- i XIX-wiecznych piwnic. Sam plac stanowi ważny węzeł komunikacyjny Erywania, a także popularne miejsce spotkań mieszkańców stolicy, jak i turystów. Na placu znajdują się muzyczne fontanny, które po zmierzchu grają i świecą na kolorowo.
Fontanny na placu Republiki. W tle widać budynek Ministerstwa Finansów.
Miejsce to ożywa po zmroku przyciągając tłumy mieszkańców Erywania, a także turystów.
Gmach Narodowej Galerii i Muzeum Historii Armenii.
Po lewej stronie Hotel Marriott, a po prawej Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Kaskady
Imponująca budowla będąca w rzeczywistości ogromnymi schodami (mają 572 stopnie) prowadzącymi na wzgórze. Konstrukcję ozdabiają liczne kwietniki, fontanny i rzeźby. Jej nazwa i wygląd nawiązują do wodospadu, którego wody spływają z progów skalnych tworząc kaskady. Obok placu Republiki jest to druga największa atrakcja Erywania będąca również jego symbolem. Kaskady mają 118 m wysokości, 305 m długości i składają się z 5 poziomów/tarasów (nie licząc parteru). Wprawdzie budowę rozpoczęto w 1976 roku, ale inwestycję tą zaprojektowano już kilkadziesiąt lat wcześniej. Po upadku Związku Radzieckiego prace wstrzymano na wiele lat z powodu kłopotów ekonomicznych nowopowstałego państwa ormiańskiego (przyczyniło się do tego również potężne trzęsienie ziemi z 1988 roku). Przedsięwzięcie ostatecznie ukończono dopiero w 2009 roku, czyli po 33 latach! Było to możliwe dzięki amerykańskiemu milionerowi ormiańskiego pochodzenia (Gerard Cafesjian), który przeznaczył na ten cel prywatne środki. Przekształcił on Kaskady w muzeum sztuki współczesnej, zwane Muzeum Cafesjiana (we wnętrzu wzgórza znajdują się sale wystawowe). Kaskady to jeden z najlepszych punktów widokowych w Erywaniu do podziwiania majestatycznego Araratu. Przy dobrej widoczności można odnieść wrażenie, że święta góra Ormian jest stąd na wyciągnięcie ręki. Jeśli ktoś ma wystarczająco dużo siły, to po wdrapaniu się na ostatni poziom Kaskad może wspiąć się jeszcze wyżej na taras widokowy. Z miejsca tego rozpościera się przepiękna panorama na miasto wraz z Araratem w tle. Stoi tam również strzelisty pomnik Iglica Pięćdziesięciolecia upamiętniający 50-lecie Armeńskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (niektóre źródła podają, że poświęcony jest 50. rocznicy Rewolucji Październikowej).
Kaskady to jedna z dwóch wizytówek ormiańskiej stolicy, którą koniecznie trzeba odwiedzić.
Miejsce to prezentuje się równie ciekawie wieczorową porą.
Z Kaskad rozpościera się idealny widok na miasto i Ararat.
Panorama Erywania widziana z ostatniego poziomu Kaskad.
Pomnik i Muzeum Pamięci Ludobójstwa Ormian (Cicernakaberd)
Kompleks upamiętniający ofiary ludobójstwa Ormian w latach 1915-1917 leżący na wzgórzu Cicernakaberd w Erywaniu. Podczas I wojny światowej Imperium Osmańskie (obecna Turcja) wymordowało około 1,5 mln osób pochodzenia ormiańskiego. W 1965 roku, czyli w 50. rocznicę zbrodni, mieszkańcy Erywania masowo wyszli na ulice stolicy domagając się od władz radzieckich, żeby oficjalnie uznały tę masakrę za ludobójstwo. Protesty spowodowały, że w następnym roku rozpoczęto budowę monumentu. Prace przebiegały nadzwyczaj sprawnie i ostatecznie zakończono je już w 1967 roku. Pomnik Ludobójstwa Ormian składa się z trzech niezależnych części: szpiczastej iglicy wznoszącej się na wysokość 44 m, dwunastu pochylonych betonowych bloków tworzących krąg, w którego wnętrzu płonie wieczny ogień oraz 100-metrowej ściany pamięci. W 1995 roku na zboczu wzgórza wybudowano częściowo podziemne muzeum poświęcone także tej tematyce. Odwiedziło je wiele znanych osobistości m.in. papież Jan Paweł II. Wejście do obiektu jest bezpłatne. Dzień 24 kwietnia ma szczególne znaczenie dla wszystkich Ormian, gdyż wypada wtedy narodowe święto zwane Dniem Pamięci o Ludobójstwie. Na wzgórzu odbywają się wówczas uroczystości upamiętniające rzeź. Cicernakaberd w języku ormiańskim oznacza “twierdzę jaskółek” i nawiązuje do istniejących tu w przeszłości fortyfikacji. Wzniesienie stanowi idealny punkt widokowy, z którego rozpościera się wspaniała panorama na Ararat.
Pomnik Pamięci Ludobójstwa Ormian składający się z trzech części: po lewej stronie znajduje się ściana pamięci, w środku krąg z wiecznym płomieniem, a po prawej szpiczasta iglica.
W kręgu utworzonym z dwunastu pochylonych betonowych bloków płonie wieczny ogień.
Wnętrze Muzeum Pamięci o Ludobójstwie.
Kościół Katoghike
Katoghike nie należy do najbardziej spektakularnych atrakcji Erywania, ale bez wątpienia zalicza się go do najcenniejszych zabytków ormiańskiej stolicy. Jest to najstarszy kościół na terenie całej metropolii datowany na XIII wiek. Ta niewielka świątynia pełniąca obecnie funkcję kaplicy leży w centrum Erywania. Pomimo niewielkich rozmiarów, może pochwalić się fantastyczną historią. Początkowo znajdował się tu znacznie większy kościół, ale zawalił się w 1679 roku podczas trzęsienia ziemi. Po tym dramatycznym kataklizmie odbudowano go w 1693 roku. Nowo powstała bazylika przetrwała aż do czasów Związku Radzieckiego, kiedy to w 1936 roku została rozebrana (w jej miejscu wybudowano m.in. bloki mieszkalne). W trakcie rozbiórki odkryto, że w konstrukcji większej świątyni ukryty jest niewielki kościółek Katoghike. Oczywiście komuniści chcieli zniszczyć również i ten obiekt, ale mieszkańcy Erywania stanęli w obronie zabytku i ostatecznie go zachowano. W celu poprawienia jego widoczności i dostępności, w 2007 roku wyburzono otaczające go budynki, a następnie w 2014 roku tuż obok kapliczki Katoghike wzniesiono nowy i znacznie większy kościół p.w. św. Anny. Na tym samym placu wybudowano także siedzibę Katolikosa Wszystkich Ormian.
Kaplica Katoghike na tle kościoła p.w. św. Anny. Po lewej stronie widoczny fragment siedziby Katolikosa Wszystkich Ormian.
Katoghike to najstarsza świątynia w Erywaniu datowana na XIII wiek.
Ararat
Obecnie święta góra Ormian znajduje się na terytorium Turcji. Według Biblii, to właśnie na niej miała osiąść Arka Noego po Potopie. Tak naprawdę, Ararat to nazwa całego masywu górskiego składającego się z dwóch szczytów: Wielkiego (5137 m) i Małego Araratu (3896 m). Oba stożki są wygasłymi wulkanami. Na ich wierzchołkach zalegają lodowce, ale kurczą się w zatrważającym tempie, także niedługo doszczętnie stopnieją. Pomimo, że Ararat nie leży w Armenii, to i tak stanowi jedną z jej największych atrakcji. Dlaczego? Od macierzy oddalony jest zaledwie o 32 km, więc bardzo dobrze widać go z wielu miejsc Armenii m.in. z Erywania (Kaskady, Cicernakaberd), a także klasztoru Chor Wirap. Masyw położony jest w strefie zmilitaryzowanej, dlatego chcąc wejść na szczyt należy uzyskać specjalne zezwolenie wydawane przez stronę turecką. Armenia nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Turcją, dlatego granica pomiędzy obu państwami jest zamknięta. Zdobycie szczytu jest możliwe wyłącznie w zorganizowanych grupach. Wspinaczka na szczyt nie jest trudna technicznie, ale wymaga doświadczenia wysokogórskiego i odpowiedniego sprzętu.
Masyw Araratu wznoszący się nad Erywaniem. Trzeba mieć sporo szczęścia, żeby trafić na dobrą widoczność. Nam udało się to tylko połowicznie. Jeśli chcecie cokolwiek zobaczyć, to musicie wstać wcześnie rano, kiedy jest lepsza przejrzystość powietrza.
Masyw Araratu tworzą dwa stożki wulkaniczne: Mały Ararat (po lewej) oraz Wielki Ararat (po prawej).
Niestety, ale pod koniec września oba szczyty były "nagie". Jedyna "biała plama" ostała się w szczytowej partii Wielkiego Araratu.
Czy w Armenii można zobaczyć coś jeszcze?
Armenia jest najstarszym chrześcijańskim państwem świata, dlatego znajduje się tam mnóstwo zabytków sakralnych. Monastyry wymienione powyżej stanowią zaledwie niewielki procent dostępnych świątyń. Osobiście uważamy, że nie ma sensu zwiedzać ich wszystkich, gdyż są do siebie bardzo podobne. Lepiej wybrać kilka i poświęcić im więcej czasu. Nasz wypad do Armenii był spontaniczny i przez to słabo zaplanowany. Wstyd się przyznać, ale ominęliśmy kilka istotnych miejsc m.in. Eczmiadzyn, który oddalony jest od Erywania zaledwie o 20 km! Strasznie tego żałujemy, tym bardziej, że mieliśmy wystarczająco dużo czasu, żeby tam pojechać. Jeśli będziecie w Armenii to koniecznie odwiedźcie słynną katedrę w Eczmiadzynie oraz leżące nieopodal ruiny katedry w Zwartnoc (Katedra Aniołów). Jadąc do Armenii chcieliśmy zobaczyć jeden z najpiękniejszych i najsłynniejszych monastyrów w kraju, mianowicie klasztor Tatew. Niestety ze względu na eskalację konfliktu azersko-ormiańskiego było to niemożliwe, bowiem leży on w pobliżu granicy z Azerbejdżanem (pisaliśmy o tym we wcześniejszym wpisie). W samej stolicy można zajrzeć jeszcze do Błękitnego Meczetu. Co prawda i tak nie wejdziecie do środka, chyba że jesteście muzułmanami, ale przynajmniej pospacerujecie po jego dziedzińcu. W Erywaniu, podobnie jak w innych postradzieckich stolicach, jest wzgórze z wesołym miasteczkiem (Park Zwycięstwa) oraz z górującym nad miastem pomnikiem (w tym przypadku jest to posąg Matki Armenii). Nie przepadamy za tego typu atrakcjami, dlatego odpuściliśmy sobie wizytę w tym miejscu, ale z Wami może będzie inaczej. Na koniec dodamy, że chętnie wrócimy do Armenii, aby uskutecznić jakiś trekking np.: na wulkan Aragac (4090 m) będący najwyższym szczytem kraju.
Błękitny Meczet w Erywaniu. Oczywiście wejście do środka jest zabronione dla niemuzułmanów, ale można pospacerować po jego dziedzińcu.
Nocna panorama ormiańskiej metropolii.
Pierwszy wpis z Armenii:
- Co warto zobaczyć w Armenii? Największe atrakcje
Wpisy z podróży do Gruzji:
- Podróż do Gruzji na własną rękę, plan podróży i praktyczne informacje
- Kutaisi, katedra Bagrata, monastyr Gelati, jaskinia Prometeusza i urbex w Ckaltubo
- Swanetia: wioska Uszguli i trekking do lodowca Shkhara
- Swanetia: Mestia i trekking do jezior Koruldi
- Co warto zobaczyć w Tbilisi? Największe atrakcje stolicy Gruzji
- Gruzińska Droga Wojenna: Mccheta i twierdza Ananuri
- Stepancminda: klasztor Cminda Sameba i Kazbek
- Trekking w dolinie Truso